Kochani, przepraszam Was za ten czas zwłoki, ale trochę problemów ze zdrowiem się nagromadziło i nie myślałam o pisaniu. Oto rozdział drugi, narracja znów w czasie przeszłym, bo podobno łatwiej Wam tak czytać. Piszcie, co myślicie, buziaki!
ROZDZIAŁ II
Przysypiałam z głową opartą na zgiętym ramieniu, gdy zmęczenie dnia przejmowało powoli kontrolę nad wyuczonymi przeze mnie umiejętnościami nocnego czuwania. Powieki opadały, zasłaniając obraz, który przedstawiał szyby i odsłonięte lekko ciężkie zasłony. Zapach świeczek działał na mnie odprężająco, przez co ledwo drgnęłam, gdy za oknem znikąd pojawił się wyczekiwany przeze mnie od kilku godzin gość. Postać zbliżyła się, niwelując dzielącą nas odległość.
Otworzyłam okno, umożliwiając Lokiemu wejście. Bożek wszedł z gracją, zręcznie okręcając się, by zamknąć za sobą przejście. Skinął mi głową na powitanie, przemieszczając się w kierunku mojego łóżka. Gdy siadał na materacu, wyszłam z sypialni, by zniknąć w tajemniczym pomieszczeniu, które niedawno nazwałabym magazynem. Pokój wypełniony był kartonami i starymi sprzętami do ćwiczeń i faktycznie zbagatelizowałabym jego wartość, gdyby nie dodatkowa funkcja, którą pełnił.
Uśmiechnęłam się, przypominając sobie awarię prądu, która niedawno śmiertelnie wystraszyła Clinta. Kto by pomyślał, że agent bał się ciemności? Romanoff została, by zająć się nim, gdy ja dostałam misję przywrócenia prądu. Agentka dokładnie określiła mi położenie bezpieczników, szybko dostałam się więc właśnie do magazynu. Na jednej ze ścian znajdowała się metalowa klapka, która po otwarciu ukazywała rzędy przełączników. Na wewnętrznej stronie drzwiczek wisiała kartka z legendą do cyferek, którymi podpisane były bezpieczniki.
Dzięki temu zdarzeniu dowiedziałam się, że jednym ruchem nadgarstka mogę odłączyć od prądu pomieszczenia, jak kuchnia czy pojedyncza sypialnia, ale i sprzęty, jak na przykład kamery w danym pokoju.
Szybko dotarłam do skrzynki, przywracając prąd kamerom. Przynajmniej tym razem miałam pewność, że Nick Fury nie dowie się o obecności Lokiego w domku Avengersów. Zapewne nikt nie wiedział jeszcze, że bożek nie znajduje się już więcej w asgardzkim więzieniu.
Jaki to będzie dla nich szok, gdy ta informacja wyjdzie na światło dzienne!
Wróciłam spokojnie do sypialni, znajdując Laufeysona rozłożonego leniwie na środku materaca. Mężczyzna zajmował większą część mojego łóżka, usiadłam więc na miękkiej pufie obok, usuwając z niej uprzednio kilka kolorowych poduszek.
W końcu miałam szansę przyjrzeć się mężczyźnie po dwóch latach rozłąki. Prawie w ogóle się nie zmienił, jedynie dawny błysk szaleństwa w jego oczach gdzieś przepadł. Teraz przestępca bardziej przypominał człowieka niż "kosmitę", jak to kiedyś określił go Clint. Zielonooki wyciągnął się na materacu, wydając z siebie ciche mruknięcie.
- Więc... Jak uciekłeś z więzienia? - zapytałam, starając się rozpocząć rozmowę. Loki spojrzał na mnie dziwnie.
- Nie byłem w więzieniu, uciekłem im wcześniej - zaśmiał się ochryple, poprawiając ułożenie poduszki pod jego głową. Splotłam ze sobą palce obydwu dłoni.
- Jak to? Nie szukają cię? - oburzona poprawiłam włosy, czochrając je w rosnącym z każdą chwilą zdenerwowaniu. Brunet prychnął tylko.
- Oczywistym było, że kiedyś bym ich uciekł. Poza tym w jakimś stopniu jestem synem Odyna, nawet jeśli nie chcę się do tego przyznawać... Po prostu mam być względnie grzeczny i nie pajacować, jak to określił Odyn - powiedział całkiem spokojnie, zupełnie jakby było to dla niego oczywiste.
Siedziałam przez chwilę w ciszy, próbując poukładać to sobie w głowie. Tak po prostu pozwolili przestępcy, który z chorą satysfakcją zrobił tyle złego, żyć na wolności? Czy możliwe było, by Laufeyson mnie oszukiwał? Przełknęłam ciężko ślinę.
- Zaskakujesz mnie - wyznałam szczerze. - Nie wiem, co myśleć o tym wszystkim... Dlaczego wróciłeś dopiero teraz, skoro nigdy nie byłeś uwięziony? - Skarciłam się w duchu za słyszalny w moich słowach zarzut. Mężczyzna wzruszył ramionami.
- Nie przeszkadzało ci to, kiedy wiązałaś się z rycerzykiem - odpowiedział z dziecięcą wręcz urazą widoczną na twarzy.
- Był żołnierzem, Loki. I to już nie jest śmieszne, pytam poważnie - warknęłam, zmieniając pozycję na fotelu na bardziej wygodną.
Mój rozmówca prychnął pod nosem, odwracając ode mnie wzrok. Gdy straciliśmy kontakt wzrokowy, poczułam się nieco winna. Może faktycznie był zraniony? Znów zachowywałam się niedorzecznie- wpuszczając Lokiego do naszej bazy, naraziłam domowników na niebezpieczeństwo, nie wspominając o tym, co działo się pod restauracją... Wplotłam dłonie we włosy, ciągnąc mocno przy skórze.
- Przepraszam, nie chciałam być niemiła - powiedziałam w końcu. Laufeyson burknął coś pod nosem, nadal urażony. - Posłuchaj, to ze Stevem... - Westchnęłam ciężko. - Po prostu tak wyszło, ok? Dba o mnie, zależy mu, troszczy się, a ty... A ciebie nie było i po prostu czułam się samotna...
Bożek odwrócił głowę w moją stronę, patrząc z uwagą spod zmarszczonych brwi. W tamtej chwili wydawało mi się, że rozumie konflikt, z jakim walczyłam wewnątrz siebie.
- Nie chcę cię dotykać dopóki on to robi - określił krótko, wstając z łóżka i podchodząc do mnie.
Wystraszona cofnęłam się w fotelu, wpadając na oparcie, przerażała mnie ta złość w oczach bożka.
Pisnęłam, gdy złapał mnie za gardło, dociskając do kantu siedzenia. Wystraszona próbowałam złapać oddech, patrząc z niemym pytaniem w oczach w jego tęczówki.
- Jesteś moja - powtórzył słowa, które słyszałam od niego tyle razy, skanując wygłodniałym wzrokiem moją twarz. Skinęłam nieświadomie głową, pragnąc jedynie odrobiny tlenu. Bożek ze skrzywieniem ust puścił mnie, cofając się dostatecznie szybko, by w ułamku sekundy zniknąć za oknem.
Jedyne co za sobą pozostawił, to targane wiatrem z zewnątrz zasłony.
***
- Wszystkiego najlepszego, kochanie - powiedziałam, dając mu po chwili małego buziaka. Spojrzał na mnie z drobnym uśmiechem, dziękując po chwili.
- I wszystkiego najlepszego tobie, Nana.
Siedzieliśmy w jego sypialni, dzieląc się prezentami z okazji rocznicy. Dwa lata razem to w końcu sporo, prawda? Zachichotałam, gdy łańcuszek połaskotał mnie w szyję. Rogers delikatnym i szybkim ruchem zapiął go, przeciągając medalion w miejsce moich obojczyków.
- Otwiera się? - zapytałam, patrząc na owalny, pozłacany kształt z ciekawością dziecka.
Steve z tajemniczym uśmiechem rozdzielił go, pokazując znajdujący się w środku grawerunek. "Druga rocznica"- to głosiło pochyłe i staranne pismo, które potrafiłam określić jako Kapitana Ameryki. Blondyn błysnął zębami, gdy w końcu pisnęłam cicho, uwieszając mu się na szyi. - Jest idealny, dziękuję! Otwórz mój - powiedziałam podekscytowana, wręczając mu pudełko. Wyjął bransoletkę z ciemnego rzemyka, który zapleciony był w ciasny warkocz. Pomogłam mu ją założyć, gdy siłował się ze zgrubieniami przy nadgarstku. W końcu udało nam się przełożyć ją przez nadgarstek, po czym wymieniliśmy się jeszcze kilkoma miłymi słowami i życzeniami, gdy nagle do pokoju wpadł Clint. Blondyn zmierzył nas z dziwnym skrzywieniem twarzy, zupełnie jakby zjadł coś kwaśnego. Odsunęłam się od Rogersa, rzucając Bartonowi pytające spojrzenie.
- Sławny Iron Man wpadł, umilić nam, zwykłym śmiertelnikom, tę niedzielę, swoją obecnością - ogłosił marudnym tonem, przedrzeźniając Starka, po czym wywrócił oczami i wyszedł.
Jednocześnie z moim chłopakiem spojrzeliśmy na siebie w niemym pytaniu. Decyzję podjął za nas Tony, który zapewne z salonu, krzyczał na cały regulator o tym, że i tak złapie nas wszystkich i zaciągnie do siebie.
Wstaliśmy więc, z podobnym ociąganiem sprzątając papiery po prezentach.
- Nie będziecie tu dłużej siedzieć, minął już tydzień! Ruda, wyłaź z nory, nie sycz na mnie tak! - W salonie powitał nas wydzierający się na wszystkich miliarder. Jak zwykle wpadł do mieszkania ze swojego apartamentu, zamiast spędzać czas z Pepper. Dziewczyna na szczęście nie gniewała się o takie rzeczy, była bardzo wyrozumiała. Kilka razy sugerowała też swojemu narzeczonemu, żeby po prostu zamieszkał z resztą Avengersów, mężczyzna upierał się jednak, że chce mieć trochę prywatności. Najwyraźniej nie potrafił rozumieć, że nam także by się ona przydała.
- Są i nasze gołąbeczki, cudownie. Nie, Barton, kochanie, nie mówię o tobie i lusterku! Zostaw je lepiej, podobno spojrzenie bazyliszka zabija, haha!
Zaśmiałam się cicho, splatając dłonie ze Stevem.
- Wiem, że tu jesteś, Bruce! Czuję kiszone ogórki, a wiesz dlaczego? Bo za długo tu siedzisz!
Reszta domowników zebrała się, rzucając twórcy Iron Mana całą paletę spojrzeń - od rozbawionych po te zabójcze.
- Możesz nam powiedzieć, po co przyprowadziłeś tu swoje bogate dupsko? - zapytała Natasha, na co Anthony zaśmiał się, dając jej pstryczka w nos.
- Zaszczyciłem was swoją obecnością, rozkoszna wiewióreczko, by wyciągnąć was na wielką zabawę w siedzibie Stark Industries!
Wszyscy zgodnie westchnęli pod nosem, odwracając się, by zniknąć na powrót w swoich pokojach.
Jej nowy rozdział! Jak zwykle super. Narracja w czasie przeszłym rzeczywiście jest lepsza. Ale na przyszłość - więcej Lokiego ^^
OdpowiedzUsuńWreszcie się doczekałam po tak długiej przerwie. Rozdział fajny tylko jestem ciekawa kogo wybierze Nan czy Steva czy Lokiego. Jak jestem fanką Laufeyson'a to w tym opowiadaniu wole Kapitana. Czekam i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej :-) swietny rozdzial. :-) musze przyznac tez ze lepiej czyta sie w czasie przeszlym.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejna czesc:-*
Natrafiłam na twojego bloga niedawno i muszę przyznać że jest .... GENIALNY!!! Oto Loczek w pełnej krasie , błagam cię dodawaj rozdziały są cudne!!! życzę wenny!!
OdpowiedzUsuńDziękuję przepięknie, bardzo mnie to motywuje :)
UsuńKiedy kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńZa tydzień, może dwa ;)
UsuńUwielbiam:)
OdpowiedzUsuńJestem na twoim blogu od niedawna i nie mogę się oderwać! Wspaniale uchwycony charakter Lokiego i bardzo przyjemna główna bohaterka. To jest naprawdę cudowne! Już nie mogę doczekać się nowego rozdziału:)
UsuńP.S.:Jestem śmiertelnie obrażona na Tonego Starka za żarty pod adresem Hawkeye'a!
Muszę przyznać, że bardzo dawno nie czytałam żadnych fanfiction,ale odkąd znalazłam to przez przypadek zakochałam się XD Uwielbiam postacie tutaj występujące :D Zwłaszcza Lokiego... Fajnie,że zachowałaś jego charakter i nie zrobiłaś go takim nijakim ;) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, masz naprawdę świetny talent do pisania. Życzę mnóstwo weny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny
OdpowiedzUsuńNatrafiłam na ten blog przypadkowo. Przeczytałam wszystkie rozdziały i śmiało mogę powiedzieć, że się rozwinęłaś. Opowiadanie jest coraz lepsze. Bardzo ciekawa fabuła.
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego rozdziału :)
Pozdrawiam i życzę weny.
Rosa
Czekam z niecierpliwoscią i co dzien wchodzę czy czegos nowego nie dodałaś
OdpowiedzUsuńChciałabym zareklamować swojego bloga: opowiadaniazmidgardu.blogspot.com
OdpowiedzUsuńAngelika Romanoff przylatuje do Nowego Jorku, do swojej siostry. Dostaje misję pojmania boga kłamstw, ale czy się jej uda?
Z góry dziękuje, Candy.
Wszystko pięknie, Tony powala na kolana . Mam jedną uwagę odnośnie Lokiego. Nic wielkiego i nie odnośnie tego rozdziału . Dodałabym Lokiemu trochę humoru, bo przecież lubi czasem pożartować. Oczywiście reszta super, nie zrobiłaś z niego jakiegoś mięczaka z czego bardzo się cieszę, tylko tego humoru trochę mi brakuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco
W początkowych rozdziałach było trochę jego żarcików i dogryzek, teraz po prostu nie ma aż tylu kwestii, żeby coś wcisnąć, ale dziękuję za komentarz :*
OdpowiedzUsuńRozumiem, właśnie dlatego napisałam, że to nie tyczy się tego rozdziału. Byłabym jednak szczęśliwa gdyby udało Ci się kiedyś przemycić trochę żarcików. Oczywiście to tylko sugestie.
UsuńDodam jeszcze, że jesteś moją ostatnią nadzieją, bo wszystkie blogi, które czytałam zostały zawieszone. Ty jedna nadal utrzymujesz mnie przy zdrowych zmysłach XD
Kiedy będzie kolejny rozdział? Nie mogę się doczekać, wchodzę dosłownie co 5 minut :)
OdpowiedzUsuńCiągle czekam na nowy rozdział, nie mogę się doczekać! :D
OdpowiedzUsuńej, minął miesiąc...
OdpowiedzUsuńKiedy cdn?
OdpowiedzUsuńJak by co to ja jestem tą wcześniejszą Elfką tylko musialam zmienić konto i teraz jestem Elfka Xd
UsuńPlis, dodaj rozdział ;_;
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział? <3
OdpowiedzUsuńTo jest świetne , choć przez tak długą nieobecność Lokiego bardziej shippuję Nancy i Steve'a <3
Żyjesz?
OdpowiedzUsuńŻyję, nie umarłam ale mój laptop prawie tak, był u naprawy dlatego byłam nie obecna... czekam niecierpliwie na nowy rozdział, życzę ci wenny
UsuńTy czekasz niecierpliwie?! A co my mamy powiedzieć?! Stanęłaś kurde w takim momencie i co?! Dawać mi tu kolejny rozdział bo przeprowadzę strajk! ( nie wiem jeszcze jaki, ale na pewno będzie!)
UsuńKiedy dodasz nowy rozdział ?? Uzależniłam się od Twojego bloga xD
OdpowiedzUsuńW przeciągu dwóch tygodni? Czesc juz mam, ale od dłuższego czasu latam pod sufitem od nadmiaru obowiązków, więc trudno mi się zebrać :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję na nowy rozdział 😊 Życzę weny
OdpowiedzUsuńJej normalnie ekstra! Nie mogę doczekać się nexta :D
OdpowiedzUsuńNiedawno zaczęłam czytać twojego bloga i nie mam słów, żeby opisać jak bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńTrochę brakuje mi tego sarkastycznego humoru ze strony Lokiego (nie mówię o tym rozdziale), ale i tak ten fanfik jest boski ;) :3
Czekam tylko na nowy rozdział. Weny życzę ;)
Hej masz zamiar pisać dalej?
OdpowiedzUsuń