sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział XIV

Przepraszam Was niezmiernie za to, że ten rozdział jest tak słaby... Mam nadzieję, że nadrobię jego poziom kolejnymi. ;)
Piszcie, co według Was mogę poprawić, chętnie skorzystam z każdej rady. Wesołych świąt!
(KLIK)-->Mój nowy blog!

ROZDZIAŁ XIV


Patrzyłam się na sufit, unikając wzroku mojego towarzysza. Cały czas stał obok i lustrował mnie uważnym spojrzeniem, zapewne pragnąc mi coś przekazać. Nie potrafiłam zaufać właścicielowi tych zielonych tęczówek. Czy byłam gotowa na to, by wziąć udział w jego planie? Chyba o to mu chodziło, prawda? Żeby mnie zmiękczyć i pokazać, jak bardzo się myliłam, twierdząc, że nie zdradzę moich przyjaciół, których, cóż, teraz już nie miałam. Łączył nas tylko wspólny dom i przynależność do Avengersów. Chociaż patrząc po reakcji Fury'ego na moje zacieśnienie kontaktów z Lokim byłam niemal pewna, że zaraz po wykonanym zadaniu po prostu stracę dach nad głową.
Po kolejnych minutach ciszy i siedzenia w bezruchu na moim zasłanym ciemną pościelą łóżku poddałam się z lekkim westchnieniem, opuszczając wzrok na bladą twarz przestępcy.
Laufeyson zdążył przybrać swój typowy ironiczny uśmieszek, który wyjątkowo nie działał mi w tamtej chwili na nerwy. Byłam zbyt smutna i przybita wydarzeniami tego dnia. Mruknęłam coś w stylu: "Masz czego chciałeś, wygrałeś".
W odpowiedzi zaśmiał się cicho, ochryple, po czym dotknął mojego ramienia jakby, nie to niemożliwe!, próbował mnie pocieszyć. Skuliłam się nieco pod dotykiem tych zimnych palców. Odsunęłam się na bezpieczną odległość, nagle przypominając sobie kto dzieli ze mną miejsce na łóżku. Jak mogłam zapomnieć?!
Przecież mężczyzna obok mnie, choć na swój sposób intrygujący i przystojny, był groźnym przybyszem z obcej planety, który nie wahał się użyć magii, gdy czegoś pragnął. Zmarszczyłam czoło, karając się w duchu za swoje myśli.  Jak mogłam nazwać go przystojnym?!
Odruchowo zerknęłam w jego kierunku, chłonąc wzrokiem wystające kości policzkowe, pociągłą, bladą twarz, pełne zieleni oczy oprawione czernią rzęs i w końcu wąskie, wciąż uśmiechnięte paskudnie usta.
- Mam coś na twarzy? - Zapytał z ogromną przyjemnością wynikającą zapewne z faktu, że przyłapał mnie na wpatrywaniu w jego usta. Pokręciłam szybko głową, odsuwając się jeszcze dalej od niego, aż kajdanki między nami pociągnęły mnie za nadgarstek. Kolejny raz tego dnia mogłam usłyszeć jego chrapliwy śmiech.
Łóżko zatrzęsło się lekko, gdy czarnowłosy mężczyzna w jednym ruchu przyciągnął mnie do siebie. Wciągnęłam gwałtownie powietrze przez usta, przez co w pokoju słychać było nagły syk. Poczułam gorąco na policzkach.
- C-co ty robisz? - Zapytałam wyjątkowo piskliwym głosem, patrząc na niego szeroko otwartymi oczami. Loki zmierzył mnie uważnym spojrzeniem, które wywołało na mojej twarzy jeszcze większy rumieniec. Nie mogłam na niczym skupić myśli, jakby paraliżowała mnie sama zieleń ukryta w jego oczach. Nawet nie drgnęłam, gdy pochylał się w wyjątkowo wolnym tempie, wciąż utrzymując ze mną kontakt wzrokowy.
Ledwo zarejestrowałam przeraźliwy chłód jego dłoni na moim obojczyku. Mruknął coś cicho, ocierając się swoim policzkiem o mój, nadal brnąc w kierunku swojej dłoni. Pisnęłam, czując zmianę temperatur na szyi, gdy kościste palce zostały zastąpione przez gorący, wilgotny język.
Kontakt urwał się tak szybko, jak się zaczął. Chwilę później Loki stał plecami do mnie pod drugiej stronie pokoju, patrząc na widok za oknem. Nie byłam w stanie myśleć, nie zaniepokoił mnie więc fakt, że kajdanki leżały gdzieś za mną, na środku łóżka. Wciąż oddychałam szybko, chcąc zdobyć choć trochę cennego powietrza po tak długiej próbie wstrzymywania oddechu.
Uspokoiłam się w końcu, unikając patrzenia na plecy bożka, skupiona na zaciśniętych w pięści dłoniach.
Zmarszczyłam mocno brwi, zauważając w końcu brak metalu wokół mojego nadgarstka. Prychnęłam, po czym szybkim krokiem udałam się do łazienki, która przyłączona była do sypialni.
Kiedy zamykałam drzwi na klucz, kierowała mną nie tyle złość, co ogromny wstyd za to, że tak łatwo dałam się omamić największemu ze znanych mi kłamców.
- A to oszust! Perfidny krętacz! Koniec jego zabaw! Teraz to ja dyktuję warunki! - Mamrotałam do siebie, chodząc nerwowo od ściany do ściany. Trwało to pewien czas, w trakcie którego przez moją głowę przelało się wiele myśli. W końcu doszłam do wniosku, że Loki to Loki i Lokim pozostanie. Nie da się go zmienić, już zawsze będzie mi dopiekał i starał się zniszczyć wszystko, na czym mi zależy.
Usiadłam na zimnych kafelkach, wplątując palce w potargane włosy.
Tylko dlaczego w tym wszystkim musiał akurat trafić na mnie? Czy doprowadzanie moich uczuć do poziomu gęstej papki spowodowanej jego dotykiem było niezbędne? Łudziłam się, że gdy dostanie to, na czym mu zależało, przestanie mnie dręczyć. Kłamca nadal jednak wykorzystywał dotyk jako broń przeciwko mnie. 
Siedziałam na podłodze niewiadomą ilość czasu, roztrząsając cały problem spowodowany Lokim od początku i od początku i od początku... Aż usnęłam.
Obudził mnie nagły skurcz łydki. Krzyknęłam, łapiąc się nieświadomie za okropnie bolącą kończynę, by masażem uśmierzyć ból. Po kilku minutach mogłam spokojnie myśleć.
Dostrzegłam, że siedzę na płytkach, w łazience. Z pokoju obok nie dochodził żaden dźwięk. Liczyłam na to, że Loki uciekł z naszego mieszkania i już nigdy nie wróci. Poprzedniego wieczoru musiałam przyznać przed sobą, że podobał mi się i gdyby sytuacja z poprzedniego wieczora miała się powtórzyć, chętnie bym ją wykorzystała. Nie oznaczało to jednak, że było mi dobrze z myślą, że bóg oszustw, który knuł intrygi w środku naszego domu, potrafił okręcić mnie sobie wokół palca dotykiem swoich zimnych dłoni.
Wzdrygnęłam się. Koniec tych głupich myśli, czas stawić czoła światu, a co za tym idzie- Laufeysonowi i domownikom. Postanowiłam, że z pomocą bożka, czy nie, przeprowadzę rozmowę z każdym z Avengersów osobno. Musiałam im jakoś wszystko wytłumaczyć i odzyskać ich zaufanie- tego byłam pewna. Z tą myślą stanęłam przed lustrem, przemywając twarz. Ta czynność nie pomogła mi jednak w otrzeźwieniu, wskoczyłam więc pod prysznic, myjąc się w lodowatej wodzie. Tak, to zdecydowanie pomogło.
Wyszłam z łazienki owinięta w ręcznik, zastanawiając się, czy mężczyzna spał w moim łóżku. Jeśli tak, powinnam coś z tym zrobić- w końcu to moja sypialnia. Postanowiłam sobie, że następnym razem Loki będzie spał na ziemi. Wchodząc do sypialni zauważyłam tylko, że żaluzje są opuszczone. Czyżby mój nietypowy gość nie lubił światła?
Doszłam bez problemów do szafy, wyciągając z niej ubrania. Z materiałem w rękach ruszyłam w drogę powrotną, chcąc przebrać się w łazience. Niestety tę porę wybrał sobie Loki na pojawienie się i zepsucie mojego dobrze zapowiadającego się dnia. Pisnęłam cicho, gdy stanął w drzwiach, powodując, że wpadłam na niego. Oskoczyłam szybko, czerwieniąc się wściekle ze złości.
- Nie możesz się tak po prostu pojawiać! - Krzyknęłam, nadal mocno przestraszona. Bożek zaśmiał się cicho w odpowiedzi. Ostatnio był zbyt wesoły.
Prychnęłam pod nosem, odwracając się na pięcie i idąc w drugą stronę, by przebrać się na łóżku. Zielonooki jednak nie odpuszczał. Już dwa kroki później trzymał mnie mocno za ramię, obracając w swoją stronę.
Westchnęłam, widząc jego włosy w takim nieładzie. W tamtym momencie, tak blisko jego zielonych oczu, nie myślałam o ręczniku, który jako jedyny mnie zakrywał. Brunet znów pochylił się do mnie, nasze policzki po raz kolejny otarły się o siebie, po czym poczułam ruch powietrza za moim uchem. Loki zaciągnął się zapachem moich włosów, mrucząc cicho. Zesztywniałam cała, słysząc ten odgłos.
- Dzień dobry - mruknął głosem niskim od chrypki, zawijając sobie mokry kosmyk moich włosów wokół palca wskazującego. Po plecach przeszedł mi dreszcz.
- Cześć - odpowiedziałam słabo, wypychając przed siebie ręce. Niczego nieświadomy bożek poleciał do tyłu, wpadając przez próg do łazienki, której drzwi zamknęłam zaraz po jego zniknięciu. Ze środka dobiegł mnie jego męski śmiech. Również się zaśmiałam, robiąc to całkiem nieświadomie.
Odwróciłam się i już bez obaw przebrałam się w normalne ubrania.


***

Gdy zielonooki wrócił i założyliśmy kajdanki, poszłam z nim do kuchni. Śniadanie zjedliśmy w całkowitej ciszy, sami- najwidoczniej domownicy bali się natknąć na Lokiego- dom o tej porze zawsze był pełen zaspanych osób.
Zebrałam się w sobie, wstając od stołu, gdy śniadanie zostało przez nas zjedzone.
- Nie wiem, jakie są twoje plany, ale pozwól mi odzyskać przyjaciół - oznajmiłam bardziej niż zapytałam, patrząc błagalnie w jego oczy. Mierzył mnie wrogim spojrzeniem, które rzucało we mnie błyskawicami. W tamtej chwili wyglądał równie pociągająco, co zawsze.
- Nie są już twoimi przyjaciółmi, Midgardko. O to mi chodziło, taki był mój plan. Przestali ci ufać, teraz każdą informację będą przed tobą ukrywać. Będą tak zajęci obserwowaniem cię, że zapomną o Tesserakcie, który ja...
- Więc to był twój plan, ufoludku! Wiedziałem, że coś knujesz od samego początku, a Nancy jest niewinna - razem z Lokim odwróciliśmy się przerażeni w stronę wesołego Anthony'ego. Bożek nie mógł uwierzyć w to, że ktoś go podsłuchał, gdy w złości wykrzykiwał swój plan...
A ja byłam niezmiernie szczęśliwa.
Anthony Stark mi ufał.

29 komentarzy:

  1. Moim zdaniem rozdział, choć krótki, jest naprawdę dobry. Przeczytałam go na jednym tchu i połykając zdania. Twój obraz Lokiego jest niesamowity! Bardzo rzadko spotykam takie blogi, gdzie ma taki charakter i zachowuje się tak jak powinien się zachowywać. Doszłam też do wniosku, że od tego rozdziału będzie więcej Tony'ego z czego bardzo się cieszę, ponieważ uwielbiam tą postać. :)
    Ogólnie to fajnie się czyta, ale w tym rozdziale mogłaś się trochę bardziej rozpisać. Pisz dalej! ;)

    Wesołych świąt!!!!

    Filomena

    OdpowiedzUsuń
  2. Opisy masz naprawdę świetne, szkoda tylko, ze tak rozdział krótki i mało się w nim dzieje...

    no nic...wesołych ci życzę i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wesołego Alleluja! Jaką miłą niespodzianke na święta zrobiłaś. Kolejny świetny rozdział! Szkoda tylko, że taki krótki. Ciekawa jestem, jak zareaguje reszta Avengersów, kiedy Tony powie im co usłyszał. No i oczywiscie z niecierpliwością czekam na rozwinięcie wątku miłosnego.

    OdpowiedzUsuń
  4. dopiero wczoraj znlazłam twojego bloga i musze ci powiedzieć że jak dla mnie pobiłaś wszystkie inne blogi. Nie często się zdaża czytam wszystkie rozdziały jednego dnia ;)
    Życze weny i wesołych świąt

    OdpowiedzUsuń
  5. na prawdę świetny tekst! jestem pod wrazeniem. pozdrawiam
    daryyl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. cudne naprawdę pięknie :)
    patka-pisze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ha! Rozdział cudny, (jak zawsze) świetne opisy, zachowanie Lokiego irracjonalne jak on cały - czego chcieć więcej ^^

    No może tylko więcej, więcej, więcej i jeszcze więcej :D Pisz kobieto kochana, bo już usycham za następną częścią ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział powala opisami, jak za każdym razem. Jestem pełna uznania i naprawdę kolejny raz mile zaskoczona. Od początku przejawiasz duży kunszt w pisaniu, więc powinnam się przyzwyczaić. Tym czasem wciąż mnie zadziwiasz, tak samo jak Twój Loki, który jest tutaj po prostu najwspanialszym klejnotem i kwintesencją Twej pracy ;). Tak, dobrze powiedziane! xD Jest mega prawdziwy i za to sobie cenie Twoje opowiadanie. Dużo, dużo weny ;). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Człowieku ja muszę zdobyć wenę, a opowiadania takie jak twoje bardzo mi pomaga. :D (co z tego że mam ponad 9 tygodni - teoretycznie- na napisanie piątego rozdziału?) I co się będzie dalej działo? Zaciekawiłaś mnie. :D Marionetka Ludzkości

    OdpowiedzUsuń
  10. Hayy na wstępie przepraszam za taka długą nieobecność.Rozdział niby słaby a rzeczywistości inaczej ;P zawsze super ci wychodzą
    Rachel
    Ps.Na moim blogu znajduję się ankieta.Będę wdzięczna za każdy głos ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ahh ten Loki, głupek zdradził się ze swoim planem :D
    Ale Tony mnie zaskoczył, ciekawa jestem co będzie dalej, pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Moim zdaniem rozdział do najlepszych nie należy, co jednak nie oznacza, że jest zły! Przede wszystkim Loki jest Lokim i to się liczy :-)
    Czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Omg wlasnie skończyłam czytam wszystkie rozdziały i az mnie skręca od środka. Ja juz chce kolejny rozdział tak baaaaardzo. Błagam niech sie pojawi jak najszybciej plis plis plis plis

    OdpowiedzUsuń
  14. ten byl cudown! chce wiecej, przeczytałam wszystko i czekam na czułego lokiego, czekam az sie do siebie zbliżą <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy następny rozdział??? O.o

    OdpowiedzUsuń
  16. prosze pokaz tam wiecej namietności, a przy tym tego jak loki jest stanowczy!

    OdpowiedzUsuń
  17. Tu powinno pojawić się wiecej...hmm..namiętności?

    OdpowiedzUsuń
  18. Dawaj rozdział ! 😍😍😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
  19. 1. "Jak mogłam nazwać go przystojnym?!" Bo jest.
    2. Chciałabym być tak blisko Lokiego
    3. "- Cześć - odpowiedziałam słabo, wypychając przed siebie ręce. Niczego nieświadomy bożek poleciał do tyłu, wpadając przez próg do łazienki, której drzwi zamknęłam zaraz po jego zniknięciu. Ze środka dobiegł mnie jego męski śmiech. Również się zaśmiałam, robiąc to całkiem nieświadomie. " tu wreszcie widać jakiś głębszy kontakt między nimi! Wspólny śmiech jest lekarstwem na wiele złego (wiem z doświadczenia).
    4. Jak Stark ich nakrył prawie pękłam ze śmiechu (nie wiem czemu).

    Ale na przyszłość, daj chociaż jeden rozdział z taką jawną namiętnością między N a L. Sama piszę książkę i wiem że takie rozdziały są lubiane. Coś w stylu:

    Coś tam się dzieje i...

    "O nie, tym razem przegiął!" pomyślałam, obracając się z powrotem w jego stronę. Przeszył mnie dreszcz gdy zobaczyłam że stoi zaledwie ćwierć metra ode mnie, ale nie mogło mi to przeszkodzić. Czułam jak krew we mnie wrze. -Posłuchaj...- zaczęłam ostro i powoli, dając mocny nacisk na każdą sylabę. -Nie jestem twoją lalką. Nigdy nie chciałam być w to wszystko wplątana. Zostaw mnie więc lepiej w spokoju. Rozumiesz?- zapytałam na koniec wypowiedzi. Miałam lekkie wrażenie że przesadziłam, ale starałam się je stłamsić. Kłamca roześmiał się lekko. -Ty chyba niczego nie rozumiesz...- w jego głosie słychać było rozbawienie, do momentu gdy niespodziewanie chwycił mnie z przedramię i przyciągnął do siebie. -Już ci to mówiłem nie raz. Jesteś moja. Nie masz tu nic do gadania.- dodał wściekle. Wpatrywałam się w intensywną zieleń jego oczu, teraz już mnie nie przerażał, wywoływał u mnie tylko... -Daj mi spokój! Nienawidzę cię!- krzyknęłam wyrywając się z jego uścisku, ale nim zdążyłam odejść zrobił coś czego się ani trochę nie spodziewałam. Chwycił mnie lewą ręką w pasie, przytulił do siebie jednocześnie całując namiętnie w usta. Prawą dłoń zatopił w moich włosach. W pierwszym odruchu chciałam się wyrwać, uciec, ale nie. To już za długo trwało. Miałam już dość tej wzajemnej wrogości, a przecież ja go... Nie, to niemożliwe. Ale jednak! Ja go od zawsze kochałam! pomyślałam i odwzajemniłam pocałunek, który trwał jakby w nieskończoność. Po raz pierwszy byliśmy jednością, ogień i lód, wenus i mars, Nancy i Loki...

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej! Opowiadanie zaciekawiło mnie na tyle, ze w środku nocy pochłonęłam całe ; ))) Cieszę się że nadal powstają blogi o Lokim ^^ Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział 😍

    Pozdrawiam
    Lanna ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Chciałabym też wspomnieć o zmianie adresu bloga na
    http://projekt-house.blogspot.com

    Pozdrawiam Rachel

    OdpowiedzUsuń
  22. Hej, czytam i czytam i nadziwić się nie mogę powiem ci ty masz naprawdę niesamowity talent. Będę obserwować tego bloga. Ave

    OdpowiedzUsuń
  23. przed chwila natknelam sie na twoj blog i od razu wszystko przeczytalam wspaniale oddalas zachowanie Lokiego. Ach to opowiadanie jest genialne blagam dodaj szybko nexta a ja w tym czasie zmykam na twoj kolejny blog.

    OdpowiedzUsuń
  24. błagam.....wróć...dla mnie to cos wiecej niz opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  25. O maaaaatkooo. Wczoraj na drugiej lekcji znalazłam przez przypadek twojego bloga, ponieważ byłam ostatnio na nowych Avengersach w kinie i naszła mnie ochota na przeczytanie o nich bloga. I akurat trafiłam na twojego.
    Nie mogłam przestać czytać. Pierwszy rozdział tak mnie pochłonął, że kolejne przeczytałam w kilka minut. A gdy wróciłam do domu *byłam na 14 rozdziale*. Przewijam w dół ekran i patrzę, a na dole nie ma strzałki żeby przewinąć na kolejny rozdział. Załamałam się. Później spojrzałam na datę rozdziału. 4 kwietnia... ponad miesiąc nic nie dodałaś. I zastanawiam się, czy trafiłam akurat na taki moment, w którym zapomniałaś o blogu, postanowiłaś zawiesić, lub po prostu nie masz czasu.
    Dobra wyżaliłam się, a teraz o rozdziałach. Idealne charaktery bohaterów. Nancy kochana, która broni swoich przyjaciół ponad wszystko. Jest wierna i przyjazna. Loki *uwielbiam go* arogancki, sprytny, przebiegły. Bezduszny i z lodowatym sercem. Ale chyba Nancy zaczyna go troszeczkę rozpraszać oraz interesować. Coraz więcej się dzieje
    Kapitan Ameryka... w filmie uwielbiam go prawie najbardziej. Jest oddany i zawsze potrafi pomóc. I najbardziej mnie intryguje w twoim opowiadaniu. Jego uczucia co do Nancy. Czy to tylko przyjaźń? Hmmm... bardzo fajnie by było, jakbyś trochę ukazała nam jego uczucia. Może nasz kochany Steve będzie czuł coś głębszego do Nancy? Byłby to fantastyczny zwrot akcji. Wojna o Nancy pomiędzy Kapitanem Ameryką a Lokim Laufeysonem. Cudowne <3
    No i reszta. Z resztą nie będę się rozpisywała. NIe jestem obra w pisaniu komentarzy. Myślę, że i tak wiele osób motywuje cię do kontynuowania tego cudownego dzieła, jakim jest twój blog.
    Z nieeeeecierpliwością czekam na 15 rozdział.
    Pozdrawiam Lora♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w trakcie pisania kolejnego rozdziału, jednak bliska mi osoba odeszła, głowę zaprzątają mi sprawy pogrzebu i nie chcę pisać niczego na siłę w tym stanie...
      Mam nadzieję, że czytelnicy tego bloga wytrzymają jeszcze trochę, gdyż szykuję coś więcej niż ostatnie notki.
      Pozdrawiam gorąco i dziękuję za tak ciepłe słowa. Do zobaczenia za kilka dni.
      Rish

      Usuń
  26. Twoje opowiadanie jest cudowne ;* Zapraszam na mojego bloga ;) ----> http://kiedypatrzenaniebo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  27. Cholera, nigdy nie piszę komentarzy tak od razu w tym okienku do komentowania, tylko mam na to osobny post na blogu, jednak dzisiaj wyjątek będzie (chociaż często przy tym zdarza się, że odłączają prąd, strona się zawiesza, komentarz nagle znika albo internet się nagle wyłącza). Zaryzykuję.
    Wiesz... Zbytnio nigdy nie byłam fanką Avengers, ale ostatnimi czasy to się zmieniło. Zresztą, ostatnio to ja na cienkiej linii balansuje! Jednak, wracając - wpadłam tu szukając jakiegoś dobrego opowiadania o Lokim czy też ogólnie czymś związanym ze wszystkimi Avengersami (wszędzie Kapitan Ameryka mnie napada, aż go w końcu w Żabce wyklęłam, bo i tam tylko on). Tak dla niepoznaki, aby ukryć mą miłość do Thora. XD Jednak nie ukrywam, że Lokiego też bardzo lubię! I tu właśnie jest ten moment, kiedy zaczynam czytać Twoje opowiadanie. Z samego początku trudno było mi się przystosować do nowego stylu pisania i do tego, że zaznaczasz dialogi pogrubioną czcionką, jednak po dwóch rozdziałach grubsze literki mi nie przeszkadzały, a Twój styl to już po pierwszym wpadł mi w oko (jak to brzmi...). Dlatego tez teraz tu jestem. Wczorajszego dnia pochłonęłam całego twojego bloga, w którym się wprost zakochałam. W moim blogowym życiu, które trwa już prawie dwa lata, spotkałam się tylko z trzema takimi autorami, którzy mnie tak wciągnęli. Nie potrafię ich wymienić, bo ja sama pamiętam tylko jedną, zresztą, zupełnie inna tematyka, poza tym tama osoba usunęła tego pięknego bloga... Ach. No nic. Jesteś w tych, którzy naprawdę mnie zafascynowali. Tu jest to coś (może to Loki), co jest po prostu magiczne, tyle.
    A może było więcej tych autorów? Nieważne.
    I tu właśnie pojawia się mój problem - Nowego rozdziału nie ma, a powód jest wyżej. I tak bardzo Ci współczuję, bo wiem co to znaczy. Ja sama po śmierci bardzo ważnej dla mnie osoby się załamałam i nic nie pisałam przez miesiąc. Nie potrafiłam do tego usiąść. Nic. Dlatego chciałabym życzyć Ci szczęścia, naprawdę. To głupie, wiem, ale tak jest. Ja jestem głupia. Rish, mam nadzieję, że już i tak jest dobrze, ale na wszelki wypadek muszę powiedzieć, że życzę Ci dużo siły, weny, wszystkiego.
    Do zobaczenia, w takim razie. ♥

    OdpowiedzUsuń
  28. Spokojnie. Poczekamy. Weny życzę. Twój blog jest jednym z moich ulubionych więc damy radę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze- motywują mnie do dalszej pracy! <3