Dziękuję pięknie za Wasze komentarze, które naprawdę zachęcają mnie do dalszej pracy! Wiem, że długość pierwszego rozdziału może przerazić, ale wiem też, że moi czytelnicy są najwspanialsi i dadzą radę doczytać i tę część do końca! Niech nie zmyli Was to, że druga część jest już dodana; po prostu mam wolny weekend i chciało mi się pisać. Rozdziały będą pojawiać się raczej co tydzień.
ROZDZIAŁ II
Nie trzeba było zbyt długo czekać na pojawienie się Lokiego.
Już dwa dni później w mediach huczało od wiadomości o szkodach, jakie wyrządził Kłamca.
Chociaż
nikt nie powiedział tego głośno, podejrzewałam, że nie chodziło mu o
zemstę. Słyszałam o tym, że interesował go Tesseract, który w rękach
Laufeysona był naprawdę niebezpieczną bronią. Jeszcze tego samego dnia, w
którym Thor wpadł do nas, niosąc złe wieści, Nick zwołał naradę, w
czasie której opowiedział nam trochę o tym magicznym sześcianie.
Siedzieliśmy
razem całą noc, wymieniając się wiadomościami, które posiedliśmy na
temat brata gromowładnego. Byłam jedyną osobą, która milczała od
początku do końca. W tamtej chwili czułam się źle ze świadomością tego,
jak mało wiem. Świeża członkini grupy Avengers, o której nawet nie
wiedziano. Oficjalnie byłam jedynie zwykłą Nancy Choll- bez supermocy i
jakiegokolwiek powiązania z superbohaterami.
Fury milczał, gdy Kłamca
zaszył się w jedynie mu znanym miejscu, unikając rozgłosu.
Podejrzewaliśmy, że szykuje coś większego, dlatego wsiąkł i nie pojawia
się w żadnym znanym nam miejscu. Nie mogliśmy nic zdziałać bez rozkazów
jednookiego i wiedzy na temat miejsca pobytu Kłamcy.
Tak więc chodziliśmy godzinami od ściany do ściany, starając się wymyślić coś sensownego.
-
To, że nasz kochający skórę przyjaciel szuka pudełka zim jest nam
wiadome - zaczął Stark, rozsiadając się wygodnie na kanapie i zakładając
nogę na nogę. Stukał palcami w swoje udo, patrząc przed siebie z
nieokreślonym wyrazem twarzy.
Jego wypowiedź nie wniosła zbyt wiele do tematu, tak więc milczeliśmy dalej, zajmując się swoimi sprawami.
Odłożyłam okulary na bok, wzdychając cicho i podpierając brodę zgiętą ręką.
-
Nie wytrzymam dłużej, jeśli czegoś nie zrobimy - wyrzucił z siebie
Clint, który przysiadł na schodkach prowadzących na piętro. Natasha
mruknęła coś o opanowaniu, na co Bruce prychnął cicho.
- Przyjaciele,
zachowajmy spokój, Loki zdradzi nam niedługo swoje plany - powiedział
asgardzki bóg, przemieszczając się z kuchni do salonu. Obserwowałam go
spod zmrużonych powiek, ziewając cicho. Postanowiłam zabrać głos,
uznając, że obecny temat rozmowy jest mi nieco bliższy od poprzedniego.
-
Skąd ta pewność? - Gromowładny odwrócił się w moją stronę z rozpaczą
wypisaną na twarzy i zrozumiałam wtedy, że kocha swojego brata całym
sercem. W jego oczach kryło się tyle bólu, że aż odwróciłam wzrok. Nie
mogłam na to patrzeć.
Thor, który kulił się w sobie, był według
mnie najsmutniejszym widokiem od długiego czasu. Inni Avengersi z
pewnością także zrozumieli, że blondyn uciekłby do brata, gdyby mógł.
Ciszę przerwał Steve, który wcześniej kucał przy dość sporej roślince, w
kącie pokoju.
- Nick nic nie wie i zbyt szybko się nie dowie.
Powinniśmy działać - twórca Iron Mana zaśmiał się, zmieniając pozycję na
kanapie.
- Czyżby nasz niewinny żołnierzyk planował akcję bez zgody tatusia? - Zapytał z ironią wyczuwalną w głosie.
Spięłam
się, w jednej chwili sięgając po opróżniony przeze mnie kubek,
podrzucając go ostrzegawczo w dłoni. Stark nie zwrócił na mnie uwagi,
bagatelizując zapewne moje ostrzeżenie. Postanowiłam więc dotrzeć do
niego inaczej. Odstawiłam naczynie, patrząc na mężczyznę kątem oka.
-
Rogers ma rację - wtrąciła ruda, nim zdążyłam powiedzieć coś o
nieobrażaniu innych domowników. Zamknęłam więc usta, czekając na
rozwinięcie wypowiedzi, ale Tasha już się nie odezwała. Kapitan Ameryka
wstał jednak, zwracając na siebie uwagę naszej szóstki.
- Czy wiemy, gdzie obecnie znajduje się Tesseract? - Zapytał, przeczesując swoje nieco już przydługie włosy. Bruce skinął głową.
-
W siedzibie TARCZY, zabezpieczony na wszelkie możliwe sposoby i
pilnowany bez ustanku - odparł, zamykając spokojnie skończoną lekturę,
po czym przetarł zmarszczone czoło spodem dłoni, jakby zastanawiając się
nad czymś. - Co zamierzasz? Chcesz go do nas ściągnąć? Czy jesteś
pewien, że da się na to nabrać? - Liczba pytań, jakie zadał, była chyba
największą z dotychczasowych wypowiedzi naukowca w najbliższym okresie
czasu. Zapytany już szykował się do odpowiedzi, kiedy z głośników w
pomieszczeniu dobiegł głos Jarvisa.
- Pan Nick Fury dzwoni, sir.
-
Odbierz - polecił mężczyzna, wstając w końcu z kanapy. Przeszedł kilka
kroków, po czym najwidoczniej postanowił rozpocząć rozmowę, gdyż znów
się odezwał: - Cześć, tatuśku, co się stało, że dzwonisz do swoich
dzieci?
- Bądź poważny, Stark. Namierzyliśmy Lokiego. Jest niedaleko
waszej siedziby, najwidoczniej w trakcie spotkania ze swoim wspólnikiem.
Zaraz podam wam współrzędne. Choll, ty też ruszasz. - Thor poderwał się
ze swojego miejsca, z ulgą wypisaną na twarzy. Wzięliśmy z niego
przykład i nie czekaliśmy dłużej.
Wszyscy ruszyliśmy w stronę swoich
pokoi, szykując się na szybką misję. W mgnieniu oka wskoczyłam w swój
obcisły kombinezon, chowając noże do kieszeni w ubraniu. Adrenalina
huczała w moich żyłach, sprawiając, że robiłam wszystko zdecydowanie
szybciej. Nie mogłam uwierzyć w to, że to tak szybko się działo. Moja
pierwsza poważna misja!
W domu cały czas rozbrzmiewał głos Nicka, który tego dnia mówił zaskakująco dużo:
- Interesuje nas tylko Laufeyson. Postarajcie się go schwytać lub jeśli
będzie sprawiać kłopoty, jakoś spowolnić, żeby agentka Romanoff zdążyła
założyć mu podsłuch. Choll, ty bądź przy nim cały czas, Stark będzie
cię osłaniał. Reszta zajmie się jego wspólnikiem. Nie chcę tam
masakry, więc Banner zostaje. Tak samo Thor. Ruszajcie. - W trakcie tej
przemowy wyskoczyłam z pokoju, biegnąc z innymi przez korytarz.
Zdążyłam
jeszcze zobaczyć rozpacz na twarzy asgardzkiego boga, ale pokręciłam
lekko głową, pozbywając się z umysłu tego obrazu i biegnąc dalej.
Normalnie
wsiadłabym do pojazdu Natashy, jednak Tony zdążył pociągnąć mnie za
rękę i w stroju Iron-man'a wzbić się w powietrze. Lecieliśmy dosłownie
chwilkę, nie zdążyłam więc zauważyć, gdzie dokładnie się znajdujemy.
Wylądowaliśmy obok Kapitana Ameryki, który na swoim motorze prezentował
się naprawdę dobrze.
Nie miałam jednak czasu na podziwianie,
misja czekała. Przystanęłam dosłownie na sekundę, widząc, że jesteśmy na
tyłach restauracji, w ciemnym zaułku. Ze środka dobiegały ciche odgłosy
wolnej melodii, która łagodziła moje zmysły. Natasha znalazła się nagle
obok nas, zeskakując z dachu sąsiedniego budynku.
- To dyskretna
misja. Wykorzystamy Choll, bo jest nowa. Przebierzesz się za kelnerkę.
Masz być przy nich cały czas, żeby odwrócić ich uwagę. Ja w tym czasie
założę podsłuch. Stark obstawia wyjście razem z Rogersem, Clint stoi na
czatach - powiedziała szybko, podchodząc do tylnych drzwi. Wstęp był
tylko dla personelu, jednak ruda wślizgnęła się do środka, ignorując
ostrzeżenie wywieszone na drzwiach.
Razem z Kapitanem i Starkiem
w zbroi patrzyłam, jak wrota zamykają się, by po dwóch minutach i
kilku głuchych odgłosach upadających bezwiednie ciał wypuścić Tashę z
dwoma wieszakami, na których spoczywały pokrowce z ubraniami.
Przełknęłam cicho ślinę, patrząc na nie z obawą. Wtedy na ramieniu
poczułam ciężar cudzej dłoni. Odwróciłam się w stronę Steve'a i
uśmiechnęłam z wdzięcznością, po czym zaczęłam rozpinać kombinezon, idąc
za przykładem rudej agentki. Gdy przebrałyśmy się w białe koszule i
czarne spódnice, dziewczyna podeszła do mnie i zmarszczyła czoło, gdyż w
jej uchu odezwał się siedzący gdzieś na dachu Clint.
- Mhm,
przyjęłam - odpowiedziała, po czym skinęła na mnie głową i już po chwili
znikała znów za drzwiami. Posłałam dwóm mężczyznom ostatnie spojrzenie,
po czym weszłam za Natashą.
Znalazłyśmy się w pokoju, który
zapełniony był wieszakami z ubraniami i różnymi torbami, zapewne
należącymi do personelu. Dalej był korytarz, prowadzący do dużej sali, w
której znajdowało się kilkadziesiąt stolików i podwyższenie- miejsce
orkiestry, która nadawała pomieszczeniu specyficzny klimat.
-
Ostatni stolik po lewej. Powodzenia. - Po ostatnich słowach Czarnej
Wdowy spięłam się w sobie i ruszyłam wgłąb sali pewnym krokiem.
Przynajmniej starałam się z całych sił, żeby na taki wyglądał.
Uśmiechałam się do niektórych gości, starając się wyglądać naturalnie.
Gdy zauważyłam opisany mi wcześniej stolik, skierowałam się w jego
stronę.
Mężczyzna był elegancko ubrany. Biała koszula i czarna
marynarka nie zaskoczyły mnie, spodziewałam się jednak bardziej
oryginalnego ubioru po "kosmicie". Szłam od tyłu, przez co widziałam
tylko jego czarne, zaczesane do tyłu włosy, które opadały na kark. Widok
ślicznej brunetki przed Lokim zdziwił mnie nieco, gdyż nie spodziewałam
się kobiety w roli jego wspólnika. Tak więc gdy zielonooka piękność
podniosła wzrok z twarzy boga kłamstw, patrząc na mnie wyczekująco,
stanęłam przy ich stoliku, w myślach powtarzając sobie, że to nic
takiego i dam radę.
WŁAŚNIE UŚWIADOMIŁAM SOBIE, ZE MIAŁAM CZYTAĆ TWEGO BLOGA JUŻ WCZESNIEJ, ALE COŚ MNIE ODCIAGNEŁO I BYŁAM DO TYŁU. NA SZCZESCIE NIE MASZ TU JESZCZE WIELU POSTÓW... [ups... druczki mi się włączyły, wybacz]. Tak więc ,podoba mi się twoje opowiadanie, nie czuję tu zarysów romansów, które to wyczówa się w kazdym z czytanych obecnie opowiadań, możliwe, ze później dodasz i taki wątek, ale obecnie podoba mi się bez niego XD
OdpowiedzUsuńi nie żebym była anty miłości, związkom i lanym kluchom typowego romansu. Lubię te klimaty, aczkolwiek miło jest czasem natknąć się na odskocznię.
Odnośnie treści, spodziewałam się, ze pojawi się i Loki, jednakze dziwi mnie jego współpraca z kobietą, albo to musi być ktoś potężny, albo ktoś mający coś ciekawego inaczej, nie sądzę aby Loki fatygował się do przybycia na Ziemię w towarzystwie takiej osoby, bądź do takiej kobiety xD
Blondyna z zielonymi oczami...tak przy okazji mam wrażenie, ze to ta sławetna Amora, czy jaka to tam wiedźme wszyscy wykorzystują
Pisz szybko newsa, czekam
Dodaję twego bloga do czytanych na: szatanirro.blogspot.com
Pozdro
*wyczuwa
UsuńSwoją drogą sporo błędów ostatnio robię...
No nic, najwyżej pobolą cię troch oczy od czytania mych komentów
Nie masz pojęcia jak kocham twoje opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam dialogi, opisy wszystko :)
życzę weny i czekam na next :)
Pozdrawiam :)
czarnystroz.blogspot.com
Zapraszam do mnie na rozdział IV :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i przepraszam za spam :)
czarnystroz.blogspot.com
Nawet nie wiesz jak się cieszę, ze trafilam na Twojego bloga. Opowiadanie jest świetne, dobrze napisane, opisy są fajne, nie jakieś tam wycackane... No i Loki..^^ uwielbiam Go... :-) jestem pod wrażeniem, na pewno będę czytać. Oczywiście dołączam do stałych czytelników. :-). Życzę dużo weny i pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńOgien-i-lod.blogspot.com - zapraszam. To nie o Lokim, ale może polubisz?:-)
Ciekawy!
OdpowiedzUsuńMoże zwariowałam, ale chciałabym by mnie Loki tak trzymał ;D
OdpowiedzUsuńNancy broniąca Kapitana Amerykę przed złośliwościami Starka - miodzio <3
OdpowiedzUsuń