sobota, 7 marca 2015

Rozdział XII

Oto rozdział, w którym w zasadzie nic się nie dzieje. Jest on jednak "mostem" do bardziej romantycznych relacji między Nancy a Lokim. Piszcie, co myślicie. Pozdrawiam!
(KLIK)-->Mój nowy blog!

ROZDZIAŁ XII

- NATYCHMIAST JĄ PUSZCZAJ! 
Tony chyba jeszcze nigdy nie był aż tak wściekły. Zawsze potrafił trzymać nerwy na wodzy i obracać trudne do zniesienia tematy w żart; za to między innymi podziwiałam go w głębi serca. Tym razem jednak kompletnie mnie zadziwił, choć w pełni rozumiałam powód, dla którego aż tak odsłonił się ze swoimi emocjami.
Przełknęłam głośno ślinę myśląc tylko o tym, że w oczach mojego przyjaciela jestem teraz zdrajcą. Nie mogłam przyjąć tego faktu do wiadomości, zapewne dlatego stałam w jednym miejscu jak sparaliżowana, błądząc myślami gdzieś daleko.
Ciche kliknięcie jakiegoś obcego mi mechanizmu znajdującego się gdzieś w okolicy moich bioder spowodowało, że oderwałam wzrok od wykrzywionej gniewem twarzy Starka i spojrzałam na Lokiego. Bóg miał naprawdę niezadowoloną minę; zupełnie jakby ktoś zrobił mu niechcianego psikusa.
Nie mogłam tego zrozumieć, w końcu uczynił, co chciał- sprawił, że straciłam zaufanie w oczach jednego z Avengersów. Stark dotarł w końcu do nas, gdy udało mu się przedrzeć przez ostatnią grupkę ciekawskich ludzi. Biedni goście... Nie rozumieli, jakim zagrożeniem dla ich zdrowia i życia jest obecność towarzyszącego mi mężczyzny...
- Na no czekasz? Zostaw ją - polecił Tony głosem o wiele spokojniejszym, niż by się można było spodziewać po wyrazie jego twarzy. Laufeyson zmarszczył czoło, gromiąc twórcę Iron Mana spojrzeniem pociemniałych oczu.
- Nie mogę - wysyczał. - Zostałem zakuty w kajdanki - oznajmił głosem przypominającym przygnębienie, podnosząc do góry swoje ramię, tym samym zmuszając mnie do uniesienia mojego. Spojrzałam z wielkim zdziwieniem na kajdany, które faktycznie łączyły nasze nadgarstki. Jak on to zrobił?!
 Brunet puścił mi oczko, na co wciągnęłam wzburzona powietrze.
To była jego sztuczka!
Stark uniósł jedną brew, zadając nieme pytanie, na które Loki odpowiedział delikatnym obnażeniem zębów. Zauważyłam, że Anthony stoi niezwykle prosto, próbując zapewne zachować czujność na wypadek nagłego ataku boga.
- Chciałem ją porwać. Musiałem mieć pewność, że tym razem mi nie ucieknie. Wyszłoby mi, gdyby nie fakt, że ta Midgardka ogranicza moją magię! - oburzenie na jego twarzy było aż nadto widoczne. Stark musiał uwierzyć w jego kłamstwa, gdyż skinął krótko głową, relaksując się nieco, co zauważyłam po opadających ramionach miliardera.
- Na twoim miejscu, magiku, spróbowałbym zniszczyć te kajdanki i użyć nóżek. No chyba, że masz bardziej perwersyjne fantazje o skutej Nancy... 
Jak on mógł żartować w takim momencie?!  Laufeyson uśmiechnął się drwiąco, gdy zobaczył moją minę.
- Bądź spokojny co do moich, hm... Fantazji. - odrzekł Loki z wyraźną kpiną w głosie. Nie mogłam tego wytrzymać i wtrąciłam się do rozmowy. Zbyt wiele spraw mnie nurtowało, by dać tym dwóm zbereźnikom prowadzić konwersację o mojej osobie.
- Po co nas tu ściągnąłeś? - zwróciłam się wprost do zielonookiego, mrożąc go pewnością spojrzenia. Kątem oka widziałam spojrzenie pełne podejrzliwości, które rzucał mi Tony. Czułam się z tym tak źle...
Mężczyzna uśmiechnął się krzywo.
- Chciałem skorzystać z możliwości, jakie daje wasza planeta. W Asgardzie przyjęcia odbywają się w ciasnych, pełnych nieokrzesanych istot pomieszczeniach - odpowiedział z sarkazmem.
Wiedziałam, że nic z niego nie wyciągnę przy Starku. Musiałam uwolnić się z tych kajdanek i pomóc Tony'emu schwytać przestępcę. Szatyn był chyba tego samego zdania, bo złapał się za kołnierzyk i z pewnym siebie wyrazem twarzy powiedział:
- Zawiadom tatunia, że znaleźliśmy jego kosmitę.
Zielonooki prychnął na tę uwagę, wiercąc się przy moim boku. Rzuciłam mu zdziwione spojrzenie, na co odpowiedział gniewnym zmarszczeniem brwi. Odwróciłam wzrok.
Patrzyłam się chwilę na swoje odziane w złote sandały stopy, przygryzając wargę. Nie mogłam odnaleźć się w tej sytuacji. Coś kompletnie mi w nie pasowało. Bałam się odrzucenia przez Avengersów i nie wiedziałam, co knuje Loki...
- To ostatnia chwila, żeby się uwolnić i zniknąć, ufoludku.
Zielonooki uniósł do góry kącik warg i mogłabym pomyśleć, że próbuje się uśmiechnąć, gdyby nie mordercza siła jego spojrzenia. Cóż, gdyby spojrzenie mogło zabijać, świat straciłby właśnie Tony'ego Starka.
- Zrobiłbym to, śmiertelniku, gdyby nie magia, którą zabezpieczone są te kajdany - wycedził bóg w odpowiedzi, niemal łamiąc sobie zęby przez siłę, z jaką nimi zgrzytał. Na miejscu mojego przyjaciela już dawno skuliłabym się od siły, z jaką wwiercały się w niego zielone tęczówki.
- Nie mów mi tylko, że nie jesteś mistrzem w tej dziedzinie, wstydzioszku. 
Miliarder zachowywał się ze spokojem, żartując ze wszystkiego dookoła. Nie wiem, czy wpłynął na to czas, który z nim spędziłam, czy po prostu potrafiłam tak dobrze to wyczuć, ale Tony maskował swoje wewnętrzne rozdrażnienie coraz większą ilością uszczypliwych przytyków. Loki musiał czuć się naprawdę dziwnie, będąc określanym tak dziwnymi słowami.
Tylko co mnie obchodził ten dziwak? Dość już miałam jego głupich gierek, w które co chwilę mnie wkręcał. Jeszcze tego brakowało, żeby wszyscy Avengersi odwrócili się ode mnie, wierząc bogowi oszustw w moją współpracę z nim. Oh, przepraszam bardzo! Połowa z nich już mnie nienawidziła! Spójrzmy tylko na Natashę, która unikała mnie jak zarazy, rzucając zgryźliwymi uwagami, kiedy sytuacja wymagała obecności nas dwóch w jednym pomieszczeniu! A co na to jej wierny towarzysz, milczący Clint? Nie mam pojęcia, zapewne stoi po jej stronie...
Wściekłość zwiększała się we mnie z każdą sekundą. Czułam, że każda komórka mojego ciała zaczyna wrzeć, przez co wyparowywuję. Nie chciałam się tak po prostu ulotnić...
Szybko pokręciłam głową, pozbywając się tak głupich myśli. Sytuacja dookoła wróciła do normy i goście bawili się w najlepsze, podczas gdy nasza trójka stała na uboczu, mierząc się podejrzliwymi spojrzeniami. Czułam się zupełnie tak, jakbym była jedyną osobą, której mogłam ufać w tamtej chwili.
Czy już nadszedł ten czas, by myśleć tylko o sobie? Zamknęłam oczy, wciągając powoli powietrze przez nos. Musiałam się natychmiast uspokoić, jeśli nie miałam zaraz wybuchnąć przez nadmiar emocji, które w sobie trzymałam.
- Twoja wspólniczka blokuje moją magię, Tony Starku.
Drgnęłam nerwowo. Nie byłam pewna, czy straciłam poczucie czasu i nagły przypływ wszystkich negfatywnych m,yśli trwał tylko chwilę, czy to Loki milczał tak długo. Zobaczyłam jednak po minie Starka, że nie jest on zadowolony z tej odpowiedzi. Wzruszył nonszalancko ramionami, przenosząc ciężar ciała z prawej nogi na lewą. Uniósł kącik wargi, wciągając przed siebie dłoń i patrząc na jej równo obcięte paznokcie.
Mówisz o Nancy? O ile dobrze pamiętam, pokazałeś kilka chwil temu, że jest TWOJĄ wspólniczką. Chyba, że próbowałeś wyssać jej mózg przez gardło, co także może być możliwe, biorąc pod uwagę wasze dziwne zwyczaje - rzucił obojętnie, brzmiąc na naprawdę rozbawionego sytuacją.
- Tony, to nie tak...
- Jak myślę? - warknął, opuszczając na chwilę maskę udawanego opanowania. Patrząc po jego twarzy, był naprawdę zraniony. Zabolało mnie coś wewnątrz. Czy to pieczenie było marną namiastką wyrzutów sumienia, które miały zalać mnie wielką falą zaraz po tym, jak ten cały koszmar się skończy? Kątem oka widziałam zainteresowanie, z jakim wpatrywał się w nas Laufeyson. Musiał być niezwykle szczęśliwy. Udało mu się zniszczyć coś, co parę minut temu można było nazwać przyjaźnią. Wątpiłam w to, by miliarder szybko mi wybaczył. - Daruj sobie. Już się dzisiaj popisałaś, wystarczy.
Westchnęłam, spuszczając wzrok. Maska wróciła.
- Stark, Choll, możecie odejść. Zajmę się naszym gościem.
Odwróciłam głowę w stronę głosy Nicka, który pewnym krokiem podążał w naszym kierunku. Dwa kroki później stanął z wyczekującą miną, która miała nam zapewne przekazać : "Śpieszę się, ruszcie więc te leniwe tyłki.". Uśmiechnęłam się delikatnie, wyobrażając sobie Fury'ego, który nie kontrolowałby swojego języka. Zapewne rozkazy przeplatałby dość wiele mówiącymi przekleństwami.
Agenci ubrani w garnitury zjawili się tak nagle, że nie potrafiłabym rozróżnić, który z nich przyszedł pierwszy, a który ostatni. Zabrali nas na zewnątrz, wsadzając w trójkę do wozu, w którym znajdowało się kilka komputerów podłączonych do kamer. Przełknęłam ślinę, szykując ściśnięte gardło do ponownego wydobycia z siebie głosu.
- Jestem do niego przykuta. 
Jednooki rzucił mojej ręce przelotne spojrzenie.
- Rozkujcie ich.
W jednej chwili podeszło do nas dwóch mężczyzn kryjących się za okularami przeciwsłonecznymi. W mojej głowie natychmiast znalazła się myśl, po co im one, skoro przed Lokim nic się nie ukryje.
Niestety kajdany nie otwierały się za pomocą żadnego mechanizmu. Były po prostu dwoma obręczami wokół naszych nadgarstków, które połączone zostały srebrnym łańcuchem. Cążki nie dały sobie z nimi rady, młot ani piła również nie pomogły. Zaczęłam się zastanawiać, co konkretnego próbuje osiągnąć Laufeyson, irytując Fory'ego z każdą chwilą coraz bardziej.
- Stark, wracaj już do domu. Z pewnością masz dużo roboty. - uprzejma propozycja Nicka kryła za sobą rozkaz. Tony skinął głową, po czym bez słowa odwrócił się i wyszedł z pojazdu.
Nie spodziewałam się nawet krótkiego spojrzenia z jego strony, zabolała mnie jednak jego oziębłość. Jak długo potrwa to napięcie między nami? I co na to inni?
Najbardziej obawiałam się reakcji Kapitana Ameryki. Steve był mi najbliższy z całej tej gromadki superbohaterów. Ratował ludzi z takim poświęceniem, jednocześnie znajdując czas dla mnie. Wiedziałam, że zjawiłby się u mojego boku, jeśli tylko bym go poprosiła. Był jak wierny pies- nigdy nie opuszczał przyjaciół.- Nie damy rady rozkuć tego dziadostwa. Powiesz nam, jak to otworzyć, a ja postaram się znaleźć dla ciebie wygodną celę w samym środku piekła, zgoda?
Loki zmrużył oczy, mrożąc Fury'ego wzrokiem .
- Mówiłem już, że nie potrafię tego zrobić - wycedził. Mężczyzna z opaską na oku wzruszył ramionami.
- W takim razie posiedzicie w celi razem. - Uciszył malujący się na mojej twarzy prostest jednym machnięciem ręki. Usta układałam już w jedno wielkie "ALE...", kiedy Loki trącił mnie łokciem. Wtedy zrozumiałam.
TO był jego plan! Chciał siedzieć ze mną w celi! Tylko po co te wszystkie starania, skoro mógł uciec już dawno- gdy Stark ujrzał nas razem?
- Przepraszam, Nick, ale nie zgadzam się na takie...
- To rozkaz.
Otworzyłam szerzej usta, zmieniając minę ze zdziwionej na oburzoną.
- On jest niebezpieczny! Równie dobrze możesz wpakować go do naszego domu.  Miejsce, w którym go zamkniesz niczego nie zmieni!
Patrzył na mnie przez chwilę, mrużąc swoje jedyne oko. W końcu westchnął cicho, machając do jednego z milczących agentów. Mężczyzna wyszedł z bagażnika ciężarówki, po czym pojawił się z przodu, pełniąc rolę kierowcy. Zdusiłam jęk.
Wszystko poszło nie tak.

9 komentarzy:

  1. Wywołałaś właśnie wielki apetyt na ciąg dalszy! Mam nadzieję, że nie będziemy długo czekać. Zapowiada się naprawdę ciekawie... : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha... A ja kilka sekund temu pytałam kiedy next xD
    Rozdział jest zajebisty!
    Tylko nadal nie ogarniam tego psychopaty! Hmm... Weź tu ogarnij mózg mężczyzny ;D
    Po co on chce zostać w celi razem z Nancy?
    Jakby chciał być z nią sam na sam to mógł ją porwać czy coś, nie?
    Hmm... Trochę nie fajnie, że Tony nawet nie chciał jej wysłuchać!
    To nie fair! No ale cóż. Mam nadzieje, że jeszcze poprawi u Avengersów opinie o sobie :/
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Most do romantycznych relacji, mówisz? xD Już nie mogę się tego doczekać. A czekam na jakąś szalenie namiętną i emocjonalną więź między nimi ^^. Kurczę, to by było coś!
    Rozdział świetny, ciekawe co się tam wydarzy w tej celi... xD?Dużo, dużo weny. Pozdrawiam :*.

    OdpowiedzUsuń
  4. Loczek idzie po bandzie,robi co chce i zajmuje to tyle uwagi innych,ze prawdziwe plany Loczka sa skryte..no bo w koncu wiadomym bedzie ze Loki nie bez powodu daje sie schwytac, jednak czego on chce od dziewczyny, co zamierza...hmmm.... i ta nagla utrata zaufania ze strony Avengersow....czy ktos bedzie wierzyl w niewinnosc Nancy czy zostanie calkiem odrzucona, ciekawe.... czekam na newsa. Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu , nie mogę się doczekać nexta! Normalnie KOCHAM CIE kobieto twoje opowiadanie jest genialne

    OdpowiedzUsuń
  6. Gracey wróciła!
    Dawno mnie tu u ciebie nie było, więc postanowiłam w końcu wejść i nadrobić zaległości (aż trzy rozdziały, wow).
    Ledwo się oderwałam, jesteś świetna.
    Biedna Nancy. Nie wiem jak ty ją zeswatasz z Lokim w taki sposób, żeby wyglądało to naturalnie, ale wiem, że to zrobisz i za to, między innymi, cię uwielbiam. Ja bym chyba nie umiała, u mnie, znając życie, wyszłoby to bardzo ,,na siłę". I już sobie wyobrażam miny wszystkich jak Tony zacznie opowiadać co się działo...
    Ej, wiesz co jest zabawne? Nigdy nie byłam wielką mega fanką Avengersów. I widzisz co ty ze mną zrobiłaś?

    OdpowiedzUsuń
  7. O bogowie...
    Weź może napisz książkę czy coś.
    Rozdział genialny jak zawsze.
    Czekam na następny :)

    PS: Błagam nie rób z nich słodkiej parki...

    OdpowiedzUsuń
  8. Co ten Loki knuje... hgrrrr (zdenerwowana)
    Tak mi szkoda Nancy :( To jest chyba najgorsze gdy ktoś traci przyjaciół :(
    Czekam na kolejny rozdział! :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. 1." Chyba, że próbowałeś wyssać jej mózg przez gardło, co także może być możliwe, biorąc pod uwagę wasze dziwne zwyczaje" XD
    2. Chciałabym być przykuta do Lokiego! Mrrraaauuu <3
    3. Chciałabym być zamknięta w jednej celi z Lokim!
    3. Wróćmy do pocałunku... Zazdroszczę Nancy!
    4.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze- motywują mnie do dalszej pracy! <3