środa, 11 lutego 2015

Rozdział XI

 Przepraszam za poślizg, ale nie było mnie w Polsce przez dwa tygodnie.
Dziękuję Wam ślicznie za wszystko, co robicie, bym dalej miała chęć pisać!

ROZDZIAŁ XI


Stałam jak sparaliżowana, szybko łapiąc oddech. Miałam ochotę natychmiast polecieć do Starka i kazać mu pozbyć się Lokiego, ale byłam pewna, że specjalista w oszukiwaniu i knuciu intryg łatwo zepsuje mój plan.Trwałam więc nieruchomo przez dłuższą chwilę, starając się jakoś uspokoić. To tylko jeden z największych złoczyńców, który w każdej chwili może mnie zabić i obiecał, że nawet wbrew mojej woli wezmę udział w jego zemście na bracie... Co złego miało mi się stać?
- Nie jest pani zimno? Cała się pani trzęsie. - Odwróciłam się niemal natychmiast, zapominając o dawnej niemocy. Przede mną stał niezwykle czarujący człowiek. Krótkie, lekko zmierzwione włosy w kolorze ciepłego brązu, niemal wręcz czekoladowym, przyciągały wzrok tak samo jak jasne, orzechowe oczy. Przełknęłam ślinę, widząc ten słodki uśmiech.
- Dziękuję, wszystko w porządku - wykrztusiłam, starając się zignorować fakt, że mężczyzna miał dołeczki w policzkach. Jak można było wyglądać jednocześnie jak beztroskie dziecko i dojrzały mężczyzna?
- Mam na imię Morgan. Tony zapewne nie opowiadał ci o mnie? - Początkowo nie dotarło do mnie jego pytanie, gdyż zbyt skoncentrowana byłam na lekko zarośniętej, kwadratowej szczęce. Przez chwilę miałam wrażenie, że rozmawiam z młodszym bratem Starka. Ale on był jedynakiem. Prawda?
- S-słucham? - zająknęłam się, widząc jego palący wzrok. Zaśmiał się z mojego rozproszenia, przeczesując ręką włosy. W tym geście było tyle nonszalancji, co przekleństw w wypowiedziach Kapitana Ameryki. Nie mogłam oderwać od niego wzroku.
- Jestem kuzynem Tony'ego. Przyjechałem do Nowego Jorku w sprawach biznesowych, kuzyn zatrudnił mnie w Stark Industries. - Kolejny czarujący uśmiech na chwilę odebrał mi mowę.
- Tony ma kuzyna?
- Więc nie mówił - szatyn zaśmiał się cicho. - Będę musiał z nim porozmawiać o tym, dlaczego nie przedstawił mnie swojej dziewczynie. - Od razu ożywiłam, się, ze zmieszaniem machając rękami.
- To nie tak, jestem jego koleżanką... Przyszłam tu, bo Pepper...
- Ależ wiem, spokojnie. Musiałem się jednak przekonać, kim dla mojego krewnego jest tak czarująca kobieta. - Moja twarz momentalnie spłonęła czerwienią. Nie mogłam się czuć bardziej zawstydzona. Na ratunek przybył twórca Iron Mana.Stanął obok tak podobnego do siebie człowieka, z nonszalancją trzymając rękę w kieszeni spodni, podczas gdy w drugiej spoczywała kryształowa szklanka częściowo wypełniona rubinowym płynem.
- Nana! Poznałaś już młodego Starka? Oto żywy dowód na to, że nawet właściciel mojego nazwiska nie może być bardziej przystojny ode mnie. - Uśmiechnęłam się słabo, nadal mając w pamięci te wszystkie uśmiechy jego kuzyna. Skinęłam lekko głową, w rękach ściskając kawałek materiału.
- Twoja przyjaciółka jest naprawdę śliczna. Chyba się nie obrazisz, jeśli ukradnę ją na jeden taniec, kuzynie? 
- Nie, poobracaj ją trochę, jest wyjątkowo sztywna odkąd zobaczyła gospodarza - rzucił niebieskooki beztrosko. W jednej chwili przypomniałam sobie o Laufeysonie. Bóg był gdzieś w tym tłumie, czatując zapewne na chwilę, w której będzie mógł coś zepsuć, zniszczyć lub zdemolować. - Tylko przyjdź do mnie za godzinę. - spoważniał nagle miliarder - Musimy porozmawiać o sprawach firmy - Morgan pokazał zęby w wesołym grymasie, chwytając moją lewą dłoń.
- W takim razie ruszamy, panno...
- Nancy. Nancy Choll. - przedstawiłam się z uśmiechem, wzrokiem błądząc po twarzach zebranych. Nigdzie nie mogłam jednak dojrzeć mężczyzny, którego postać przybrał Laufeyson. Gdzie ten skubaniec się ukrywał i dlaczego musiał pojawić się akurat tu? Przecież nie mógł być pewny, że będę asystować Tony'emu na tym bankiecie. Chyba, że chciał jakoś skrzywdzić Starka...
Moja głowa wręcz pękała od domysłów. Jednego byłam pewna. Musiałam dowiedzieć się, co knuje ten podły złoczyńca.
Z tym postanowieniem ruszyłam na parkiet w towarzystwie szatyna o przepięknym uśmiechu. Nawet milcząc potrafił byś sto razy bardziej uprzejmy niż jego kuzyn. Zaśmiałam się, gdy ta myśl nawiedziła moją głowę. Morgan odpowiedział delikatnym wygięciem kącików ust ku górze.
Nigdy nie byłam znakomitą tancerką, musiałam za to przyznać, że młodszy Stark naprawdę dobrze sprawdzał się w roli partnera. Blask światła załamującego się w kryształach żyrandola pięknie odbijał się w orzechowych tęczówkach Starka. Delikatna muzyka towarzyszyła naszym wesołym rozmowom, które zdawały się nie mieć końca. W jakiś magiczny sposób odnajdywaliśmy rytm tańca, jednocześnie poznając się lepiej. Młodszy kuzyn mojego przyjaciela w dużym stopniu przypominał swojego krewnego. Również był inteligentny i błyskotliwy, co widać było, gdy o swej pracy mówił z pasją. Od małego podziwiał swojego brata ciotecznego, z którym spędzał w dzieciństwie wiele czasu. Morgan opowiadał mi, jak odnalazł się w życiu bez Starka, który zbyt zajęty własnymi sprawami, znacząco się od niego oddalił. Według jego relacji nadal mięli z Tony'm dobry kontakt, nie był on już jednak tak silny, jak za dawnych czasów. Wiele razy wybuchałam śmiechem, słysząc opowieści Morgana.
Przy nim czas mijał w zawrotnym tempie, przez co o długim tańcu przypomniał mi dopiero ból nóg. Tak więc przeprosiłam partnera, który zaoferował, że przyniesie mi coś do picia. Przystałam na tę propozycję, czując wewnętrzny niepokój na samą myśl o Lokim, który gdzieś tam się kręcił. Wyjrzałam za oszklone ściany, za którymi panował już mrok. Było późne lato, słońce zachodziło więc przed nocą. Nie mogłam jednoznacznie stwierdzić, która była godzina. Byłam za to stuprocentowo pewna, że gości ubyło od naszego przybycia. Nie mogłam wypatrzeć twórcy Iron Mana, który zapewne szalał właśnie i bawił się w najlepsze. Takie uroczystości wydawały się być w jego stylu. A może tylko sprawiał takie wrażenie?
- Już jestem, proszę. - Odwróciłam się w stronę szatyna, posyłając mu delikatny uśmiech, gdy wręczył mi smukły kieliszek. Upiłam trochę trunku, przypominając sobie chwilę później, że nie powinnam pić alkoholu. Tak mała ilość nie powinna jednak wyjątkowo wpłynąć na moje zdrowie. Właściwie zwilżyłam wargi, kiedy Morgan wznowił opowieść o swoich rodzicach. - A może teraz to ty opowiesz mi coś o sobie? - Oderwałam wzrok od roztańczonego tłumu gości, słysząc to pytanie.
 Wiele razy z udawanym wzruszeniem opowiadałam wymyśloną historię o swojej rodzinie. Tak było i tym razem. Nie mogłam w końcu zdradzić, że nie pamiętam dzieciństwa, bo straciłam pamięć w trakcie eksperymentu, któremu mnie poddano, nawet jeśli rozmawiałam z samym kuzynem Tony'ego Starka. Z uśmiechem na ustach zakończyłam opowieść o małym domku na wsi, kiedy brązowooki zaproponował ponowne ruszenie na parkiet.
 - Nie jestem pewna, gdzie podział się Tony. Widziałeś go może? - Zaniepokoiłam się, szukając wzrokiem wspomnianego mężczyzny. Morgan pokręcił za to smutno głową.
 - Jestem pewny, że jeśli będzie chciał, sam nas znajdzie. A w tym czasie... - Wyciągnął do mnie dłoń, szczerząc się wesoło. Nie mogłam mu odmówić, miałam jednak świadomość, że jak najszybciej powinnam odszukać przyjaciela i sprawdzić, czy na pewno wszystko z nim w porządku. - Tylko jeden taniec- próbował przekonać mnie kuzyn zagubionego w tłumie mężczyzny, widząc niepewność malującą się na mojej twarzy.
Niechętnie zgodziłam się i już chwilę później zapomniałam o zmartwieniach, wirując dookoła innych gości w objęciach Morgana. Utwór zmienił się i nim kompletnie oddałam się przyjemności, jaką był taniec, zdążyłam jeszcze pochwycić coś o odbijaniu partnerów. Nowe twarze pojawiały się przede mną co chwilę, by towarzyszyć mi przez jakąś część utworu. Świetnie bawiłam się, zmieniając partnerów. Czas mijał niezależnie ode mnie, raz przyspieszając, by już po chwili kompletnie zwolnić. Trudno więc się dziwić, że w pewnym momencie po prostu straciłam jego poczucie. Morgan zniknął mi z oczu i prawie kompletnie zapomniałam o nim, gdy nagle zobaczyłam jego kuzyna. Przeprosiłam mężczyznę, z którym tańczyłam i czym prędzej rzuciłam się między gości, starając się dogonić Starka. Niestety miliarder gdzieś wsiąkł. Próbowałam jeszcze chwilę szukać go wzrokiem, gdy poczułam dłoń na ramieniu.
Wiedziałam od razu- była potwornie zimna.
- Jak się bawisz na moim przyjęciu, Nancy? - Rzucił beztrosko, ciesząc się zapewne z faktu, że cała zesztywniałam na widok jego nowej twarzy. Nie było w niej nic przerażającego, paraliżował mnie jednak strach przed tym, kto ukrywa się pod tak niewinnym ciałem. Nie potrafiłam mu odpowiedzieć, ciężko przełykając ślinę. Tak bardzo bałam się, że zrobił coś moim przyjaciołom... - Może zatańczymy? - Zaproponował, zapewne domyślając się, że nie jestem w stanie odpowiedzieć na jego poprzednie pytanie. Lekko skinęłam głową. Musiałam odciągnąć go od Starków, tylko tyle potrafiłam w tamtej chwili wymyślić. Pewna o bezpieczeństwo kuzynów, poczułam błogi spokój, przez co w jednej chwili napięcie z moich mięśni zniknęło. Uśmiechnęłam się delikatnie i dałam poprowadzić na parkiet, starając się grać swoją rolę jak najlepiej.
Delikatne dźwięki skrzypiec sprawiły, że tłum gości uspokoił się i pary zbliżyły się do siebie, zaprzestając szaleńczej gry w podmienianie partnerów. Ucieszyło mnie to, bo byłam pewna, że Loki nigdzie nie ucieknie.
Dałam się mu objąć w talii, choć wewnętrzny trud sprawiło mi pogodzenie się z faktem, że dotykają mnie dłonie przestępcy. Ironiczny uśmiech nawet na obcej twarzy wyglądał jak firmowy grymas boga oszustw. Kołysaliśmy się powoli, każde w swoich myślach. Drżałam z zimna na całym ciele, ignorowałam jednak chłód, który emanował od Lokiego.
- Dlaczego tu jesteś? - Zapytałam w końcu, zbyt zaintrygowana jego pojawieniem się na tej imprezie. Zastanawiał mnie fakt, czy postać, której wygląd przyjął, faktycznie istniała, czy Stark dał się zaprosić na bal obcemu mężczyźnie. Chociaż znając mojego nierozważnego czasami znajomego... Druga możliwość była całkiem prawdopodobna.
- Powiedziałem, że się jeszcze spotkamy - warknął, jakbym zdenerwowała go moim pytaniem. Czy uważał je za głupie, zbędne? Nie mogłam zrozumieć, dlaczego przejmowały mnie w tamtej chwili tak nieistotne sprawy.
- Już ci mówiłam, że nie zdołasz mnie przekonać do swoich planów - odparłam natychmiast, a buntownicza nuta groźnie zabrzmiała w moim głosie, wywołując na twarzy przestępcy delikatne zdziwienie. Zaskoczenie jednak natychmiast zastąpiła złość, gdy karcił mnie ostrym tonem:
- Zrobię, na co będę miał ochotę. - Podejrzewałam, że chciał dodać coś jeszcze, ale jego wzrok zatrzymał się na jednym punkcie, po czym natychmiast spoczął na mnie. Byłam w trakcie unoszenia brwi w górę, by zadać nieme pytanie, gdy nagle obrócił mnie o sto osiemdziesiąt stopni. Krzyknęłam cicho i wybita z rytmu, nadepnęłam partnerowi na stopę. Loki skrzywił się lekko, nie miałam jednak czasu oglądać jego grymasów, gdyż ujrzałam Tony'ego. Unosiłam już dłoń, by ściągnąć na siebie jego uwagę, gdy Laufeyson znów mi przerwał.
Nachylił się nade mną i w jednej chwili poczułam na ustach coś miękkiego i mokrego. Stanęłam jak sparaliżowana, zanim bez namysłu odpowiedziałam na pocałunek. Przerwałam, gdy długie do ramion, czarne włosy połaskotały mnie w policzek.
Zaraz...
- NANCY?! - Pełen oburzenia krzyk Anthony'ego zjeżył mi włosy na karku. Twarz przede mną przybrała swój pierwotny kształt, ukazując wszystkim zebranym przestępcę z innej planety, Lokiego Laufeysona.

25 komentarzy:

  1. AAA! Czekałam na ten moment! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś świetna w tym co robisz, po prostu jedna z najlepszych.
    Dobrze ujęłaś charakter Lokiego, jest niebezpieczny, nieprzewidywalny i gra według własnych zasad. Końcowa scena bardzo dobra, proszę o więcej takich, ale nie zmiękcz zbytnio serca Lokiego, niech pozostanie taki jaki jest ;)) Moim marzeniem jest zobaczyć zazdrosnego Loczka haha.
    Pozdrawiam, życzę dużo weny i ślę całuski walentynkowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Loki to skubaniec, specjalnie robi to wszystko, by pokazać główną bohaterkę w łym swietle. Pocałunek to tylko kolejna igła w całym stosiku, jaki ułozył. Tony, jak inni Avengersi stracą zaufanie do dziewczyny, tylko...zastanawia mnie to po co Lokiemu fakt, ze oni ją od siebie odrzucą, co on tym chce osiągnać.

    pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  4. OMFG!!!
    Jestem twoją nową czytelniczką i muszę cie pochwalić, że piszesz zajebiście!
    Rozdział jest przeboski!
    Strasznie spodobał mi się twój pomysł na to opowiadanie, jest genialny! :D
    Cholernie spodobały mi się postacie Loki'ego i Nancy
    Tylko nie do końca rozumiem czemu on chce wszystkich do niej zrazić :/
    No bo wiesz... Tu chce żeby dla niego szpiegowała, a tu robi wszystko aby stracili do niej zaufanie, które byłoby potrzebne przy szpiegowaniu...
    No ale weź spróbuj ogarnąć umysł psychopaty xD
    Nie mogę się doczekać rozwoju wydarzeń
    Życzę mnóstwo weny, twoja najnowsza fanka <3

    http://upadla-i-lowcy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę cieszę się z tego, że zaglądają tu nowe osoby.
      Za kilka dni zabiorę się za korektę początkowych rozdziałów, w których aż roi się od błędów. Mam nadzieję, że dzięki temu blog stanie się bardziej profesjonalny.
      Dziękuję z całego serduszka :3

      Usuń
  5. Loki ty cholerny draniu! Teraz Nancy straci zaufanie Avengers'ów.
    Ciekawe co teraz zrobi główna bohaterka i jakie plany ma wobec niej Loki? Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg wydarzeń!
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej!
    Niedługo postaram się nadrobić zaległości, a tym czasem nominowałam Cię do LBA :)
    Więcej informacji znajdziesz na moim blogu.
    Pozdrawiam,
    Viv

    OdpowiedzUsuń
  7. ,,Było późne lato, słońce zachodziło więc przed nocą. " To zdanie nie ma sensu.
    Więcej błędów nie zauważyłam, może gdzieś tam jakiś przecinek zwariował.
    Rozdział przyjemny, ale oczywiście to końcówka przyciąga uwagę. Rozwaliła wszystko. Co ten Loki knuje, hm? Nancy ma przerąbane u Avengers... Jestem ciekawa, jak to się wszystko ułoży.
    Czekam na dalszy ciąg! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekałam , czekałam i się doczekałam ♡ proszę tylko o jedno... nie zrób z Lokiego potulnego baranka ... bo ja uwielbiam go w wersji niewzruszonego , obojętnego Boga :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział, choć muszę przyznać, że końcówka skradła całą moją uwagę. Idealnie poprowadzona akcja, taka... Loczkowa^^.
    No tak, można się było tego po nim spodziewać, tylko ciekawe, co teraz dla nas szykujesz.
    Już nie mogę się doczekać, dużo weny. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj, chciałabym zaprosić cię do mojego KOSZYKA BLOGÓW, na którym przyjmuję opowiadania, jak i bety, ocenialnie i inne katalogi. Zapoznaj się z regulaminem i serdecznie zapraszam!

    www.koszyk-blogow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Końcówka świetna :3 Przynajmniej Furry będzie z tego zadowolony :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu , nie mogę się doczekać nexta ! Wstawiaj *-*xd

    OdpowiedzUsuń
  13. Nominowałam Cię do: Liebster Blog Award
    Zapraszam do wzięcia udziału no i pozdrawiam
    Nominacja w poniższym linku:
    http://szatanirro.blogspot.com/2015/02/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Zostałaś nominowana do LBA ;).
    Info: http://runicalblade-trilogy.blogspot.com/
    lub
    http://lieshideinshadows.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. To kiedy next?!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten blog został nominowany do Liebster Award!
    Gratulacje!
    Wszystkie informacje znajdziesz na
    http://upadla-i-lowcy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten blog został nominowany do Liebster Award!
    Gratulacje!
    Wszystkie informacje znajdziesz na http://thalia-this-is-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Chciałabym być Nancy! Ten pocałunek... Och, jak ja bym go pragnęła! Tyle że dla mnie byłoby to coś przyjemnego, ciągnęło się w nieskończoność, nie miało końca, nawet sam Odyn nie oderwałby mnie od tych ust...

    OdpowiedzUsuń
  19. Zaskoczyłaś mnie troche tym pocałunkiem, ale no cóż...wczesniej czy później musiało to nastąpić xd

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze- motywują mnie do dalszej pracy! <3