Jakoś udało mi się to napisać! Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie źli przez to, że tak długo zwlekałam z dodaniem nowego rozdziału... Zapraszam oczywiście do komentowania i do zobaczenia za tydzień!
ROZDZIAŁ VI
Usiadłam na podłodze w kuchni, czując pod palcami chropowatą fakturę zimnych kafelków. Wewnętrznie czułam się zdecydowanie źle. Nie powinnam była zbliżać się do tego wariata. Po tym, jak niemal zginęłam przez jego szatańską magię, nie odzywaliśmy się do siebie nawet przy wspólnych posiłkach. Wiedziałam, że muszę to zmienić, jeśli chcę wypełnić powierzoną mi misję. Troska o własne życie walczyła we mnie z ogromną chęcią pokazania Nickowi, że jestem dobrą agentką i zdecydowanie należy mi się miejsce w drużynie superbohaterów. Nie mogłam dopuścić do siebie myśli o utracie mojej pokręconej rodziny herosów z powodu niewykonanego zadania.
Siedząc w kuchni walczyłam z myślami, które zderzały się w mojej głowie, siejąc zamęt. Nie wiedziałam już, czego chcę. Byłam jednak pewna tego, że jeśli chcę cokolwiek osiągnąć, muszę działać natychmiast.
Skuliłam się nieco, przyciągając kolana do klatki piersiowej. Oddychałam powoli, wypuszczając powietrze przez lekko rozchylone usta. Naciągnęłam na zmarznięte dłonie rękawy zbyt dużego swetra, próbując choć trochę rozgrzać palce. Musiałam siedzieć na tej podłodze już od kilku godzin, skoro było mi tak zimno. Rozmyślania przerwał cichy dźwięk uchylanych drzwi.
Już z miejsca mogłam stwierdzić, że asgardzki bóg musiał chcieć czegoś ode mnie, skoro zaznaczył swoją obecność jakimkolwiek dźwiękiem. Zdążyłam już zauważyć, że jeśli Loki nie chce być usłyszany, to nie będzie, choćbym nie wiadomo jak bardzo starała się go usłyszeć. Zazwyczaj pojawiał się znikąd, stając nagle obok mnie lub dotykając mojego ramienia. Był też niewidzialny na swój tajemniczy sposób- kiedy chciał, żeby nikt go nie dostrzegł- znikał. Przeważnie teleportował się, chociaż zdarzały się momenty, w których używał sztuki kamuflażu, kładąc się gdzieś w bezruchu i obserwując moje poczynania z pewnym zainteresowaniem. Nigdy nie byłam pewna, kiedy i gdzie się pojawi. Rozwiązanie tej zagadki znał jedynie sam Laufeyson. Zastanawiało mnie, dlaczego nie zostawił mnie już, realizując samotnie swój plan podbicia świata, w którym przeszkadzał mu zapewne jedynie brak Tesseraktu.
- Jak twoje gardło? - zadarłam brodę do góry, patrząc na ubraną w bordowy sweter i dresowe spodnie postać. Wygląd Lokiego oraz jego pytanie tak wybiły mnie z tropu, że milczałam dobrą minutę, aż w końcu mogłam się odezwać.
- Czy ty interesujesz się moim zdrowiem? - odchrząknęłam, pozbywając się z głosu chrypki. Laufeyson zmierzył mnie zimnym spojrzeniem, po czym przeczesał palcami sięgające ramion włosy.
- Co za głupie pytanie, mieszkanko Midgardu. Sądziłem, że jesteś zdolna do większego wysiłku. Musiałem się mylić, skoro tego nie pojmujesz. - schylił się lekko, po czym opadł na podłogę koło mnie, opierając się plecami o ścianę. W pierwszym odruchu chciałam odsunąć się od niego jak najdalej, pamiętałam jednak o misji, od której zależała moja przyszłość. Siedziałam więc spokojnie, starając się zebrać myśli.
O co mogło chodzić temu pokręconemu kosmicie? Dlaczego się tak do mnie zbliżył? Co miał na celu, przychodząc tutaj? Tyle pytań kotłowało mi się w głowie, kiedy poprawiałam okulary na nosie.
- Czego? -zapytałam w końcu, rezygnując z rozbudowanych form wypowiedzi. Wiedziałam, że jeżeli chcę się czegoś dowiedzieć, powinnam pytać o to wprost. Loki nie był typem, z którym można było bawić się w słowne gierki i piękne wypowiedzi. To był brutalny, chytry, zdecydowany i przebiegły mężczyzna, który w każdej chwili mógł wyrządzić mi krzywdę.
- Rozgryzłem cię - powiedział tylko, odwracając twarz w moją stronę. Patrzyłam szeroko otwartymi oczami na jego wystające kości policzkowe, starając się nie zdradzać przerażenia, jakie mnie wtedy ogarnęło.
- Wątpię - odpowiedziałam neutralnym, głosem, z którego brzmienia byłam bardzo dumna.
Wiedziałam, że bardzo łatwo rozpoznać, kiedy kłamię, bo byłam zbyt łatwym do rozgryzienia człowiekiem. Nie mogłam jednak uwierzyć w to, że Laufeyson znał mój sekret. Skąd mógł wiedzieć, że komunikuję się z Furrym przez nieznane mu zapewne urządzenie wyglądające jak część biżuterii?
Wbrew własnej pewności bezpieczeństwa planu, który ułożył Nick, zerknęłam na boga kłamstw, starając się wyczytać z jasnej, bladej niemal twarzy, jego intencje. Brunet patrzył prosto w moje oczy, musiałam więc spuścić wzrok, unikając mocy jego zielonych tęczówek. Dostrzegłam jednak, jak w ironicznym geście unosił brew, przez co jego twarz przybrała wyraz uprzejmego niedowierzania.
- Oh, doprawdy? - jego głos zabrzmiał blisko mojego ucha, przez co gorący oddech padł gdzieś w okolicy nadajnika na moją zimną skórę. Ten kontrast temperatur całkowicie wytrącił mnie z równowagi.
Jeszcze bardziej rozbiło mnie porażające ciepło delikatnego dotyku jego dłoni, która powoli odgarnęła włosy z mojej skroni, sunąc w oszołamiająco powolnym tempie w stronę kolczyka. Druga dłoń na obojczyku całkowicie mną wstrząsnęła.
Wzięłam płytki oddech, starając się uspokoić nieco szybko bijące serce. Nie udało się to jednak, gdyż dotyk Lokiego zdawał się nie mieć końca. Gdy palce boskiej istoty dotknęły nadajnika, nie miałam nawet ochoty walczyć. Dopiero gdy kłamca zabrał ode mnie swój dotyk i odebrał tę przyjemność, jaka mnie ogarnęła, dotarło do mnie, że jakimś sposobem dowiedział się o całym planie.
Odgłos plastiku miażdżonego podeszwą buta przypomniał mi o klęsce, jaką poniosłam, tracąc kontakt z resztą Avengersów. - To już nie będzie ci potrzebne. - rzucił jeszcze zielonooki, odwracając się do mnie plecami i wolnym krokiem opuszczając pomieszczenie. Patrzyłam na jego plecy, przeklinając w myślach swoją głupotę. Starałam się jednocześnie wmówić sobie, że ciepło, jakie czułam, kiedy Loki mnie dotykał, było jedynie skutkiem działania tej jego potwornej magii, lub jedną ze sztuczek boga.
Zacisnęłam dłonie w pięści, starając się jakoś pozbierać po tym niecodziennym wydarzeniu. W jednej chwili szarpnęłam się, wstałam, po czym pobiegłam w stronę drzwi, starając się dogonić bruneta.
- Nie, poczekaj! - krzyknęłam, widząc sylwetkę mężczyzny przed drzwiami do pokoju, w którym tak często przebywał. Nie chciałam tracić ostatniej deski ratunku, jedynego promyka nadziei na wydostanie się z tej pułapki. Postać powoli odwróciła się w moją stronę, mierząc mnie zimnym, wyczekującym spojrzeniem. Przykro zrobiło mi się na myśl, jakie z tych oczu biło ciepło przed kilkoma minutami. W tym momencie nie było po nim śladu. Chłód Lokiego odtrącał mnie skutecznie, pozbawiając chęci rozmowy, którą w końcu miałam zacząć, gdyż Laufeyson jedynie stał, gromiąc mnie wzrokiem, jakby mu się gdzieś spieszyło. - Możemy się jakoś dogadać. - powiedziałam z desperacją, patrząc z nadzieją na jednego z większych wrogów Avengersów. Mina kłamcy nie wyrażała wielkiej chęci do rozmowy. Spięłam się więc w sobie, wyciągając argument, któremu asgardzki bóg nie mógł się oprzeć. - Po prostu nie używaj swojej mocy. Wprowadzę cię do naszej kryjówki. - zdziwienie Lokiego widoczne było jedynie w wysokim uniesieniu brwi, przez co jego gładkie czoło pokryło się zmarszczkami.
- Wiesz, gdzie jest Tesserakt? - zapytał niskim głosem, brzmiąc naprawdę groźnie. Miałam ochotę uciec stamtąd z krzykiem.
- Nie. Ale oni wiedzą.
Coraz bardziej mnie zaskakujesz. Warto było czekać na ten rozdział, bardzo przyjemy dla oka i zaskakujący. Jednakże można się domyślić, że bohaterka ma ukryty plan, zaprowadzając Lokiego do bazy.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej i życzę weny ♥
Tajemnice tajemnice, jak to powiedział House "Prezent jest fajny do puki go nie otworzysz" tak że mam nadzieję że ten "prezent" będzie fajny. Naprawdę nieźle wyszedł ci ten rozdział tak że klaskam XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lupin
Kurczę, mówiłam to już tyle razy i powtórzę raz jeszcze, a co tam... Zakochałam się w twoim Lokim! To jak go przedstawiasz sprawia, że mam gęsią skórę. Uwielbiam! Rozdział jak zwykle świetny, dobrze napisany. Piszesz genialnie, co tu dużo mówić^^.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej, duuużo weny!
ps. u mnie nowy rozdział, zapraszam.
Swietne opisy, widać, zę się starasz, gdy piszesz. w rozdziale nie dzieje się jednak wiele. Zatrzuymujesz akcje wciąż na jednym temacie, nie dodajesz wątków czy przemyśleń na inne tematy, przez co ten rozdział wydaje sie być bardzo krótki...
OdpowiedzUsuńale chwali sie jego wykonanie
pozdro
No witam, witam, wreszcie znalazłam czas na nadrobienie twojego bloga.
OdpowiedzUsuńDziewczyno, cudownie piszesz! Twoje opisy powalają, to jak opisujesz najdrobniejsze szczegóły, sprawia, że wszystko jest niemal namacalne. Wzbudzasz moją zazdrość tym opowiadaniem :D
Główna bohaterka podoba mi się, jest bardzo prawdziwa. A Loki wychodzi ci niesamowicie, genialnie go opisujesz...
Opowiadanie jest wciągające, ciekawe i nie mogę się doczekać, kiedy napiszesz następny rozdział.
Oczywiście dodaję do czytanych.
Pozdrawiam!
A w wolnej chwili zapraszam do siebie:http://loveisdrowninginadeepwell.blogspot.com/
Uduście mnie, pogrzebcie, a potem ocućcie. Dlaczego ja tu wcześniej nie wpadłam? Czuję wstyd, gdyż zdaje mi się, że kiedyś się u mnie reklamowałaś...
OdpowiedzUsuńAle, jak to mówią, lepiej później niż wcale XD
Jestem pod ogromnym wrażeniem Twych umiejętności, kreowania postaci, wyobraźni, opisów... wszystkiego!
To jest takie wciągające. Jednym susem pochłonęłam wszystkie rozdziały i już mi smutno, że więcej ich nie ma XD
Nie potrafię wydusić z siebie słowa, gdy mam opisywać naszych bohaterów. Są tacy doskonali, tacy realistyczni. Loki jest idealnie tajemniczy, sprzeczny, intrygujący, a Choll (Przepraszam jeśli coś pokręciłam) nieugięta, wytrwała w postanowieniach i jednocześnie nie stworzona na bezmyślną maszynę.
Ja nie wiem, naprawdę nie wiem skąd Wy bierzecie takie talenty ale należysz już do grupy moich ulubionych pisarek ^^
Strasznie nje mogę się doczekać co będzie dalej, a w wolnej chwili zapraszam do siebie kazdymadrugieoblicze.blogspot.com
Pozdrawiam,
Vivilet
Mrrrrauuu ... <3
OdpowiedzUsuńDotyk Lokiego to coś co zdecydowanie chciałabym poczuć
<3 <3 <3